Oczywiście mieszanka stylów mnie nie razi,ale dosłowność owszem.
Ostatnio absolutnie zauroczona wykorzystywaniem starych francuskich grafik i transferem ,stworzyłam taki oto fotel:
Niestety,nie mam starych zdjęć [nie myślałam,że będę go tu pokazywać] i musicie mi wierzyć na słowo - BYŁ PASKUDNY.
Podobał mi się kształt i rzeźbienia z tyłu. Poza tym był ciemny,lakierowany i miał ciemną zieloną tapicerkę.Do mojego mieszkania miał się nijak. Praca nad nim nie należała do łatwych i przyjemnych.Ze względu na zakamarki, lakier schodził trudno i wyczyszczenie do gołego drewna zajęło dużo czasu i kosztowało sporo potu. Ale efekt jest według mnie fantastyczny!
Pomalowany na biało farbą akrylową,przetarty, postarzony pasuje mi idealnie. Tapicerkę wymieniłam na gruby ,surowy len o wyraźnym splocie i transferem zrobiłam nadruki.
A potem chodziłam przez kilka dni i podziwiałam ze wszystkich stron. Oczywiście wszyscy moi goście musieli podziwiać wraz ze mną.Jestem nim absolutnie zachwycona!
A wy co myślicie?
Przy okazji fotela widać mój pierwszy w życiu odnowiony mebel- stary kredensik,który uratowałam przed spaleniem, a potem pracowałam nad nim z moją drugą połówką cały tydzień.
Gdybym go robiła dziś, byłby pewnie jaśniejszy,ale jak na pierwsze kroki to i tak niezły wyszedł.
Kiedy go brałam, był w tak strasznym stanie,że wszyscy pukali się w czoło i stan mojego umysłu dawał im chyba dużo do myślenia.
Oczywiście z braku czasu nie przykręciłam wszystkich uchwytów. Zostawione na "wolną chwilę" czekają i czekają...Przy okazji zdjęć znów sobie o nich przypomniałam,więc może teraz wreszcie...?
Poza tym mam już w głowie 10 następnych postów o ratowaniu rzeczy ze śmietnika. Mam ich w domu sporo ,bo jakoś lubię przygarniać różne "bidy" i dawać im drugie,a może i trzecie życie.
Pozdrawiam was serdecznie.Słoneczka życzę.