No i wpadłam! Jak śliwka w kompot, a dokładnie w wiejską śmietanę !
A miałam tylko pomalować ścianę w jadalni i kuchni... Tak mówiłam przeszło miesiąc temu. Po zamalowaniu ścian na kolor śmietanowy, jakoś przestała mi się podobać podłoga... a właściwie zaczął mnie strasznie drażnić jej kolor i cała reszta. Idąc za ciosem kupiłam sobie jedyną, swoją, wymieszaną pieczołowicie farbę do malowania płytek podłogowych w kolorze, oczywiście WIEJSKIEJ ŚMIETANY i dalejże szaleć. Podłoga malowana warstwami schła tydzień. Przez ten czas zdążył mnie znudzić kolor mebli...więc - też je przemalowałam! Wszystkie po kolei , systematycznie. Od wielkiego kredensu, po krzesła, ławki, szafki, komody, witryny i wszelkie detale.
Jak się rozpędziłam...to skończyłam po miesiącu! I PADŁAM ze zmęczenia.
Efekty mnie zadowoliły, a nawet wydały mi się po prostu fantastyczne! Mój biały dom stał się jeszcze bardziej biały, jaśniejszy i przytulniejszy. Niestety, dziś się jeszcze nie pochwalę, bo zwyczajnie nie zdążyłam zrobić zdjęć. Mam nadzieję, ze przed świętami pokażę wam trochę tych zmian.
Dziś jednak o nadchodzącej wiośnie. Bo w tym szale malowania zapomniałam, ze zima mija i coraz bliżej święta. Przypomnieli mi o tym klienci. Więc kiedy tylko wreszcie posprzątałam i już miałam wyciągnąć nogi z poczuciem ogromnej satysfakcji, to nastąpiło gwałtowne przebudzenie!
Bo gdzie wiosenne dekoracje??? No i z odpoczywania nici.
Więc do pracy! I znów maszyna chodzi od świtu do nocy. A z pracowni wychodzą sobie wiosenne różności:
Na tle mojego białego (śmietanowego) domu istne szaleństwo kolorów !
A wieczorami plotę swoje trzy po trzy:
Albo pisanki szmacianki :
A w wazonach zakwitają tulipany we wszystkich możliwych kolorach i wzorach:
W temacie meblowym też nie próżnowałam przez ten miesiąc. Pojawiły się nowe aniołowe komódki:
I "dzieciowe" szafeczki:
Oraz cała masa innych różności, których nie sposób tu pokazać, żeby Was nie zanudzić.
Więc zaległości blogowe znów się powiększyły, niestety.
Mam nadzieję, że będę wreszcie tu częściej, bo w domu zrobione mnóstwo rzeczy, które spędzały mi sen z powiek, bo jak to mówią: szewc...itd.
Więc po prostu MUSIAŁAM wreszcie wygospodarować czas na swój dom.
Ale radość wielka :) Dostałam też kilka cudnych ( dla mnie oczywiście, bo dla innych to graty) rzeczy, które przygarnęłam ochoczo. Między innymi kolejne starusieńkie odrapane drzwi!
Kto mnie zna, ten wie, że mam na tle drzwi istnego bzika. Stanęły sobie w przedpokoju, dostały koronkowe ubranko ze starego obrusa i aniołowe skrzydła z juty:
Już mi się do nich marzy wielki kufer i komódka z aniołami. Zamówienie zostało przyjęte przez mojego M. więc pewnie marzenie się spełni :)
I Wam Kochani, życzę, żeby się marzenia spełniały :) :) :)
I wiosna niech przyjdzie, bo wiosną chce się żyć!
Buziaki serdeczne! Ściskam mocno wszystkich zaglądaczy i podglądaczy :)
Dorota