Przerwa była spora, ale trudne chwile zastały nas zaraz po przyjeździe z wakacji. Zmarł mój teść. Czas się zatrzymuje w takich momentach życia i wszystko jest nieważne. Trzeba się uporać z wieloma rzeczami i nie sposób o tym mówić ani pisać. Nie dodam więc nic więcej...
Obiecane zdjęcia z węgierskiej wyprawy dopiero dziś. A wyprawa absolutnie fantastyczna i inspirująca. Tak sobie zawsze myślę (wieczna optymistka), że bycie panią "w pewnym wieku" ma mnóstwo dobrych stron. Dzieci idą sobie z domu i można wreszcie zająć się sobą, sprawiać sobie przyjemności i spełniać marzenia. Moim marzeniem zawsze były podróże, ale wakacje spędzaliśmy zwykle nad morzem, bo dzieciaki, wiadomo - kąpiele, piasek i słońce. Na zwiedzanie nie było zbyt wiele czasu ani chęci. Więc teraz wreszcie ten czas. :)
Węgry nie są jakoś zbytnio kochane przez Polaków, a wielka szkoda. Oprócz tego, co wszyscy znają i kojarzą z tym krajem: wino, gulasz i Balaton, jest tam mnóstwo fantastycznych miejsc nie tak oczywistych, a nawet całkiem zaskakujących. Południowa strona Balatonu opisana i znana, ale strona północna: absolutnie cudowne regiony dla wszystkich postrzelonych miłośniczek zabytków, staroci, rękodzieła i prowansalskich klimatów. :) Nie sposób tu wymienić wszystkich miejsc wartych zwiedzania...Najpiękniejsza perełka według mnie, miasteczko w którym natychmiast się zakochałam, to Tihany. Starusieńkie, jak z bajki, z absolutnie fascynującym klimatem... Taka Prowansja w środku Węgier. Miasto na wzgórzu, na półwyspie, widoki absolutnie fantastyczne, dookoła winnice i lawendowe pola, a uliczki - bajkowe. Wszystko pod znakiem wszechobecnej papryki i co bardziej zaskakuje- LAWENDY. W cudnych lawendowych galeriach można kupić wszystko:
Przepiękne, ręcznie robione dekoracje i dodatki do domu:
DOMY LAWENDOWE, urocze sklepy, dopieszczone, wychuchane i urządzone jak prawdziwe domy, można kupować, można podziwiać, można zbierać inspiracje :)
Wszystkiego chce się dotknąć, powąchać, pogłaskać... :)
Aż żal wychodzić :)
Nawet małe stragany to prawdziwe cacka:
No i coś, co absolutnie trzeba spróbować: lody lawendowe!
Lodziarnie na Węgrzech z ogromną ilością fantastycznych lodów w zadziwiających smakach to jedno z najulubieńszych moich miejsc. Takich lodów nie jadłam nigdzie w Polsce.
Dla tych, których znudzi lawenda, jest mnóstwo innych rzeczy do oglądania, od cudnych, starych uliczek, domków i ogródków:
po sklepiki z węgierskim rękodziełem:
Mnóstwo miejsc do zwiedzania, północna strona Balatonu to stare, piękne miasteczka, zamki, muzea, starówki, architektura. Wyjątkowo piękne miasto Keszthely.
Starówka:
Pałac:
Z fantastyczną biblioteką:
Tu muzeum lalek:
I takie urocze mieszkanka do wynajęcia za nieduże pieniądze:
Nie jestem kobietą luksusową :) nie marzą mi się na wakacjach ekskluzywne hotele i restauracje. Zawsze ciekawi mnie prawdziwe życie i swoboda. Nie dla mnie wczasy zorganizowane z wyżywieniem i posiłkami na godziny. Możliwość mieszkania w domku z ogródkiem, jedzenia lokalnych przysmaków, możliwość kupowania na targu u węgierskich staruszek robionych w domu przetworów i owoców z ogródka to jest to, co najlepsze :)
To były bardzo fajne wakacje :)
Nowe pomysły i inspiracje z pewnością też się pojawią już wkrótce, również na blogu :)
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a jeśli zaciekawiłam chociaż trochę, to bardzo mi miło.
Ściskam Was bardzo mocno i buziaki przesyłam.
Dorota
A na koniec MUSZĘ zdjęcie, które mnie bardzo wzrusza :) :) :) Szczęście w pigułce :) :) :)