Czy ja to napisałam ostatnio? WŁAŚNIE! I to były prorocze słowa!
Plany znów przełożone.
Najpierw moja starsza córka wylądowała w szpitalu z zatruciem. Dzień wcześniej jadła grzyby, więc strachu było sporo.
Jej dwójka dzieci, czyli moje WNUKI, wylądowały u mnie. Te kilka dni szybko uświadomiło mi, jaka ona jest dzielna, zaradna i jak wspaniale sobie radzi z codziennymi obowiązkami ( Córko kochana, jeśli to czytasz, to właśnie Cię chwalę!). Zięć w związku ze swoją pracą przyjeżdża do domu na soboty i niedziele, więc same rozumiecie...Co zwykle dźwiga dwójka, to ona musi udźwignąć sama. Jest w dzisiejszych czasach takich kobiet mnóstwo - cześć im i chwała, bo łatwo nie mają.
Kiedy wróciła i już miałam brać się do pracy, to okazało się, że to ostra grypa jelitowa! I teraz mnie powaliło, a zaraz potem młodszą córkę. I tak sobie siedziałam i leżałam na zmianę, na diecie i głodna. A że gotować nie lubię, ale jeść to i owszem, to humor miałam byle jaki. Do pracy ani chęci ani siły...
Wreszcie wczoraj doszłam do siebie i energia wróciła. I co?
Trzeba coś przywlec z szopy - OBIECAŁAM.
I przywlekłam. Najpierw pokażę efekty:
Teraz już wiecie skąd tytuł?
Ale od początku: Pamiętacie takie paskudne lampy z PRL?
U mnie w szopie też taka była. Kiedyś dawno już się do niej przymierzałam, miała zamieszkać w pokoju nastolatki. Pomalowałam na czarno...i koncepcja się zmieniła, jak to u nastolatek bywa. Lampa znów powędrowała do szopy. Wyciągnięta ponownie wyglądała tak:
No i ten abażur!
Przerażający trochę, nie sądzicie?
Lampę pomalowałam, oczywiście na jasno, taki kolor śmietanowy własnej produkcji. Farba kredowa zrobiona w domu.
Potem za całe 3 złote kupiłam w ciucholandzie taką sukienkę:
Trzeba jeszcze wymienić kabel , przetrzeć kanty papierem ściernym ( nie zdążyłam) i lampa może wprowadzić się do sypialni.
Jak wam się podoba zmiana?
A jak już się rozpędziłam i ta biel tak mnie natchnęła, to uszyłam
w takim bieliźnianym klimacie poduszki:
I tak się romantycznie zrobiło, że dalej zawieszki:
Do tej anielskiej bieli musiały przylecieć anioły.
Więc w tym twórczym szale powstały takie podusie:
A żeby nie było, że tylko ja tak haruję, to mój mąż też nie próżnował. I tu niespodzianka! Bo on szył takie:
To prawdziwy specjalista od transferu na materiale.
A teraz was znów zaskoczę, bo uszył też takie:
Nie znam drugiego takiego faceta, a wy?
Niedługo pokażę inne śliczne dekoracje, które wymyśla i szyje.
Jest prawdziwym przykładem na to, że nie można patrzeć na ludzi stereotypowo. Myślicie, że takie rzeczy robi drobny mężczyzna w typie intelektualisty? O nie! To wielki, barczysty, silny facet, który kocha tatuaże i koszulki z czaszkami.
No to teraz z poczuciem dobrze zagospodarowanych dwóch dni mogę zasiąść w bujanym fotelu i niestety nie wypić kawy, bo mi może jeszcze zaszkodzić. Cieszę się, że wróciłam!
Pozdrawiam was wszystkie cieplutko...
Od czego tu zacząć... bo same piękne rzeczy widziałam!
OdpowiedzUsuńLampa i jej nowa odsłona powaliła mnie na kolana, wygląda pięknie!
W życiu bym nie powiedziała, że wcześniej tak wyglądała ....
Twój mąż mnie zaskoczył?! Jest mistrzem jak widać w transferach, jedynie pozostało mi pogratulować tak zdolnego małżonka:)
Buziaki i nie chorujcie już...
Burczy trochę niezadowolony, jak to facet. Nie lubi, kiedy o nim piszę. Wolał zostać "szarą eminencją", a tu mu niespodziankę zrobiłam.
UsuńLampa miała być bardziej na bogato, ale tak delikatnie chyba lepiej.Co za dużo to niezdrowo.
Pozdrawiam cieplutko.:)
Współczuję przypadłości chorobowych, oj... Nic miłego taka zaraza.. Lampa wyszła super, bardzo jej do twarzy w nowej odsłonie:) Natomiast Małżonek i Jego prace - szacunek wielki! Pozdrowienia dla Was cieplutkie!
OdpowiedzUsuńJak słyszę jelitówka szaleje nie tylko u nas. Trzeba przeżyć. Na plus,że się trochę wagi zgubi.:) Dzięki za odwiedzinki. Pozdrawiam .:)
UsuńZdrówka, przede wszystkim:))
OdpowiedzUsuńLampa przerobiona obłędnie!!! Inne cuda - boskie (zresztą mam wieszaczek od Ciebie). No a mąż jest mistrzem:)
buziaki!
O tak, w transferach to go nikt nie zagnie. Wychodzą idealnie. Nawet sobie przyrząd skonstruował. Ja już się tego nie tykam.
UsuńNie ma to , jak dobry podział pracy:)
Dzięki za miłe słowa. Buziaki. :)
Lampka zdecydowanie piękniejsza:) doskonale pamiętam te abażury,, okrrropne! :)) Poduszki z koronkami piękne, a że mąż szyje???? takie cuda?! to szacun :)) a grypa żołądkowa grasowała i u mnie :(( może jesteśmy sąsiadkami? serdeczności :))
OdpowiedzUsuńNo to też przeżyłaś. Ale co tam, trochę schudłam przynajmniej.:)
UsuńTrochę się wyczekała, ale efekt owszem owszem. Sama radość zrobić coś fajnego i w dodatku nic nie kosztowało.:) Pozdrawiam cieplutko.:)
Kochana, jak zwykle jestem zauroczona tym co stworzyłaś i zmieniłaś... Lampa wyszła przepięknie, jest śliczna!!! podusie i serduszka też!!! Ach, podziwiam te twoje zdolne rączki:) ściskam i buziaki ślę
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Ci się podobają. :)
UsuńA ty mnie tak jabłkami zawstydziłaś,że wczoraj przerabiałam do północy. Ale zapas na całą zimę.:) Pozdrowionka serdeczne.:)
Biała dama jak się patrzy ;)
OdpowiedzUsuńMój Mąż szyje na maszynie, ja zaś... mam póki co dwie lewe ręce w tej technice ;) ;)
Może nie, tylko nie próbowałaś? za to ja z decu doszłam do pewnego etapu i odpuściłam. Mistrzem w tym nie będę.:) Ale trudno.:) Pozdrawiam.:)
UsuńCudne są te Wasze uszytki! I ta lampa... Cudo!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę :-)
A dziękuję, dziękuję...Miło czytać.:) Nic tak do pracy nie nakręca, jak uznanie innych. Pozdrawiam cieplutko.:)
UsuńDałaś drugie życie lampie - wygląda świetnie! Reszta szyjątek też piękna:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. U ciebie też same śliczności. Przyjdę zwiedzić dokładnie, bo urokliwe te kolorki i wzorki...Zdolna i cierpliwa jesteś.:)
UsuńPozdrawiam serdecznie.:)
Ale cudnie!!! jestem pod wrażeniem każdej rzeczy, którą wykonałaś...lampa nabrała romantycznej nuty...podusie z koronkami są prześliczne, a reszta ach...rozpływam się w błogim oglądaniu i wracam kolejny raz...:)
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się, ale było warto dla takich widoków...
Buziaki:)
Aż się zarumieniłam, kochana...Nawet nie wiem, co odpisać na takie pochwały.
UsuńDziękuję Ci BARDZO... Buziaki.:)
Śliczne poduszeczki:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.:)
UsuńTwoja lampa prezentuje się pięknie w nowej odsłonie, idealnie komponuje się z klatką vintage :) Zawieszki i transferowe poduszki też są fantastyczne. To super że Twój mąż angażuje się w szycie poduszek. Ślę pozdrowienia i życzę Ci dużo zdrowia :)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo.Lampa pozowała w jadalni. Sypialni nie chciałam pokazywać.
UsuńCo do męża, to nawet nie myślałam, że tak się rozkręci. Ale to właśnie dlatego, że nikt nie wierzył, a to ambitny facet.:)
O kurczaki! jam zupełnie zdrowa i nie dałabym rady zrobić tylu rzeczy, a tu proszę w okresie rekonwalescencji taki szał ;-)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę i dalszej twórczej weny po odpoczynku w bujanym:-)
Lampa zdecydowanie zyskała nowe życie, a poduszeczki śliczne.
Męża uściskaj za taką pasję. mój póki, co jeśli ma trochę wolnego to drzemkuje lub goni za piłą :-)
serdeczności przesyłam
Tak to jest ze mną, jak się rozkręcę. Ale czasem też mi nic się nie klei i snuję się cały dzień bezproduktywnie.
UsuńMój mąż miał ojca piłkarza i kibica. Chyba ma dość meczy w tym życiu i jeszcze w następnym.:)
Dzięki za miłe odwiedziny. Pozdrowionka.:)
Jenyyyyyy!!!!!!!! Ja choruję na taką lampę ubraną w sukienkę! Widziałam coś takiego w Ikea i od tej pory zostało mi to w głowie...
OdpowiedzUsuńSwietne te transfery porobiłaś, ukłon także w stronę małżonka, bo Ja to pogniewana z igłą i nitką jestem... hihi! ;)))
No to bierz się do pracy.:) Możesz sobie ją spokojnie sama zrobić.
UsuńJa za prawdziwe szycie wzięłam się dopiero po czterdziestce, więc masz jeszcze czas.
Za to wypieki Twoje to podziwiam.:) Ja stanowczo wolę jeść.:) Nawet gotowanie zrzucam na męża, jak tylko się da...A u Ciebie ciągle pyszności.:)
No biała dama teraz ma honorowe miejsce, świetny abażur, i piekne poduszki z tymi transferami, jestem zaskoczona jaki Twój mąż poduszkowiec jest, gratulacje:)
OdpowiedzUsuńNawet ja się nie spodziewałam, że on się tak rozkręci. Ale fajnie jest robić coś razem. Dziękuję bardzo.:)
UsuńRozmarzyłam się....z każdym zdjęciem bardziej:) Uwielbiam takie akcje, gdy coś dostaje drugie życie, lampa wyszła niesamowicie i poduchy....yyyyyymmmm....bajecznie. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńNo już kochana, Ty to jesteś mistrzynią w takich pracach! Ale tym milsza pochwała.
UsuńJa też najbardziej ze wszystkich rzeczy kocham ratować takie bidule od śmierci na śmietniku. Ogromna satysfakcja! :) Pozdrawiam cieplutko.:)
Jeju transfery Twojego męża to jakieś cudo! Jak on to robi? :)
OdpowiedzUsuńZawieszki i podusie urocze, a główna bohaterka powala swoją przemianą!
Masz swietne pomysly!
Pozdrawiam :)
Ja to się śmieję, że jego bicepsy się przydają. Mi też takie ładne nie wychodzą. Ale tak serio, to najwięcej zależy od drukarki. My wypróbowaliśmy wszystkie punkty ksero w mieście. Od rozpuszczalnika też dużo zależy, a nawet od materiału.
UsuńA poza tym ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. I nie zrażać się. Jak we wszystkim.
Dzięki za miły komentarz. Pozdrowionka.:)
Zrobiłaś cudo z tego koszmaru . Nie do wiary. A poduchy i cała reszta super. Żal mi rodzin z z takim problemem ale zawsze można pomyśleć o tych wszystkich ludzi co pracują za granicą i jeszcze rzadziej są ze sobą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie,że mają gorzej. Moi rodzice 50 lat pracowali razem ze sobą, tak jak ja z moim mężem. Ja już tak 30 lat. Trudniej mi przez to zaakceptować takie rozłąki.
UsuńAle oczywiście coś za coś.
Dzięki za miłe odwiedzinki. Pozdrawiam cieplutko.:)
No nie wiem od czego zacząć...czy od faceta, czy od lampy;) No to Kochana masz skarb w domu! Napisałaś o tatuażach i czaszkach, to normalnie go sobie wyobraziłam przy tych poduszkach! Piękne wyszły! Transfer bomba! Pamiętam te lampy z PRL-u, to klosze ciężkie...ale Ty dałaś jej nowe życie, w Polsce po transformacji ustrojowej;) I podoba mi się baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo!!! Imponujesz mi pasją, jesteś nietuzinkową kobietą, rodzina musi być szczęśliwa mając Ciebie w swoim gronie:) życzę zdrowia dla całej rodziny, nasz synek właśnie nie poszedł dziś do szkoły, objawy jelitówki:( A więc wirus szaleje:( Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że już po chorobie. Dziecko z jelitówką to widok, który mnie do łez
Usuńdoprowadza. Bezsilność jest okropna. Ładnie szaleje wszędzie, z tego ,co słyszę.
Tak mnie pochwaliłaś, kochana, że się mocno zażenowana poczułam. Taka święta to ja nie jestem ( na szczęście?). Łatwo ze mną nie jest- wymagająca jestem, perfekcjonistka i parę innych. Ale ze świętą to by się chyba żyć też nie dało? Tak myślę.
Zdrówka, kochana. Mam nadzieję,że was nie położy.:)
Trochę kolokwialnie to opiszę - zbieram szczękę z podłogi!!! Wyrazy podziwu i szacunku dla Pana Małżonka. W transfery się troszkę bawiłam , ale denerwuje mnie , że wychodzą takie blade. Nie wiem co robię nie tak. Biała dama zachwycająca. Pozdrawiam, Ania z Maronkowa.
OdpowiedzUsuńSpróbuj różne drukarki. W niektórych punktach ksero są do kitu.
UsuńNo i jednak nitro jest najlepsze, chociaż smród powala. Ja też się na początku zniechęciłam.
Dzięki za miły komentarz. Pozdrawiam.:)
Ciesze się , że mnie odwiedziłaś i ja mogłam przyjść z rewizytą. Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich pomysłów i wykonanej pracy. Fotel do bujania w obłokach czy drewniane guziki i wiele innych... Zostaję tu na stałe :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Jesteś tu mile widziana.:)
UsuńPozdrawiam cieplutko.:)
Strasznie się cieszę,że do Ciebie trafiłam,ja również zostaję na stałe(tak jak koleżanka Mysia). Lampa zapiera dech w mojej umęczonej kaszlem piersi,a poduszki przecudnej urody! Mojego małżonka też ogarnęła pasja transferowania i już nawet myśli nad konstrukcją jakiejś prasy ; ). Na maszynie na razie jeszcze nie szyje ale wiem,że na pewno ogarnąłby ten temat. Ma to jak w banku,że niebawem posadzę go do maszyny : ). Oczywiście pochwalę się co uszył ten mój wielkolud. Fajnie jest mieć takiego faceta : ). Życzę Wam wszystkim szybkiego powrotu do zdrówka,u nas też szleje to paskudztwo.
OdpowiedzUsuńWitam Cię tu bardzo serdecznie, bo mi jakoś do Ciebie blisko...
UsuńMój mąż też kombinował nad jakimś pomysłem, żeby sobie pracę ułatwić, ale bez efektów niestety. I nadal bary wyrabia, co też ma plusy oczywiste.:)
I dostałam ochrzan,że kiedyś kazałam stare rowery wywalić ( bo twój pokazałam)
a tu proszę. Trochę racji ma, ale gdzie to wszystko upychać?
A co do komputera, to ja jestem wychowana na magnetofonie szpulowym, więc sama rozumiesz...łatwo nie było. Pozdrawiam cieplutko. Kuruj się, kochana. :)
Mnie się taka biała dama podoba:) a męża podziwiam, dlaczego mój tak nie chce?!
OdpowiedzUsuńMoże musi dojrzeć?
UsuńNawet się nie spodziewałam,że aż tak się spodoba. Baaaaardzo mi miło. Pozdrawiam.:)
Świetny pomysł z sukienką i gratuluję męża ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy po tych pochwałach nie za bardzo urośnie.:)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe odwiedzinki.:)
brawa dla męża:)) piękny duet artystyczny tworzycie:))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Od duetu oczywiście. Tak myślę,że zgrana z nas para.:)
OdpowiedzUsuńOj działo sie widzę działo.Efekty super.Te podusie ,podusinki godne pochwał.
OdpowiedzUsuńpozdrówka ciepłe..
Bardzo mi miło. Fajnie,że wpadłaś...:) Buziaki.:)
Usuńwitam z rewizytą i oczywiście kopiuję adres do moich ulubionych. Przejrzałam kilka ostatnich postów i widzę, że kreatywność to Twoje drugie ja. Uwielbiam przerabiać coś, co się szwenda po chałupie i nie tylko:) Mam pytanie czy ten wielki barczysty facet o którym wspomniałaś jest może Mormonem?:) Transfery mi kompletnie nie wychodzą więc stąd moja nachalność! Jeżeli mieszkasz w rozsądnej okolicy K- Koźle to chętnie pokaże haft wstążeczkowy choć sama dopiero raczkuję, ale po 2 godz później to już tylko kwestia wprawy- wiem co mówię. pozdrawiam serdecznie i jak tylko pochodzę po innych blogach to z przyjemnością obejrzę wszystko co tutaj masz, bo widzę, że jest to dokładnie moja bajka- pozdrawiam serdecznie papa
OdpowiedzUsuńOj kochana, zdrowo mnie te Twoje komentarze ubawiły! Widzę,że jesteś mocno zakręcona, oczywiście pozytywnie! Też muszę u Ciebie pozwiedzać dokładniej.
Usuńchętnie bym z propozycji skorzystała, ale jestem z centralnej Polski.:(
Ale mnie namówiłaś i chyba wreszcie spróbuję, choćby w ramach eksperymentu.:)
Miło mi bardzo,że do mnie zajrzałaś. Pozdrawiam . Buziaki.:)
Wow! Świetna sprawa! Zrobiłaś to bardzo pomysłowo. A lampa wygląda teraz przecudownie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog, który dopiero raczkuje.
www.lady-lepida.blogspot.com
:))
Dziękuję bardzo.:)
UsuńŚliczne podusie :) Mojemu też co prawda kazałam coś uszyć, bieżniki i pokrowiec na siedzisko, ale bez takich dekoracji pięknych ;D Szacuneczek :)
OdpowiedzUsuńZ dekoracjami czy bez , pochwalić trzeba!
OdpowiedzUsuńA mój to się wyrywa bez zapraszania.:)
Bardzo dziękuję, miłe odwiedzinki. Zapraszam na dłużej.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.:)
Dzięki,że się znów odezwałaś, bo mi zginęłaś . Teraz już wiem, gdzie.:)
OdpowiedzUsuńZajrzę oczywiście. Miłe odwiedzinki. Pozdrawiam serdecznie.:)
Lampa prezentuje się teraz świetnie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.:)Miłe odwiedzinki.:)
UsuńChętnie zajrzę z rewizytą.:)
Ale pomysłowa z Ciebie dziewczyna, lampa iście designerska Ci wyszła :-)
OdpowiedzUsuńJeśli Ty tak piszesz, to chyba racja..:)
UsuńBaaaardzo miła wizyta. :)
Wspaniała metamorfoza -lampa teraz wygląda zjawiskowo!!!
OdpowiedzUsuńTwojemu mężowi transfery wychodzą idealnie! Ja też robię poszewki transferowe ale te to mistrzostwo!
Pozdrawiam :)
Ja też myślę,że może sobie pękać z dumy.:)
OdpowiedzUsuńCuda szyjesz...;) Dziękuję Ci za tak mile slowa na blogu
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo. Pozdrawiam cieplutko.:)
UsuńChyba się zakochałam w twoich pracach....fantastycznie....uwielbiam takie klimaty...coś pięknego!
OdpowiedzUsuńAż się zarumieniłam. Baaardzo mi miło. Dziękuję i pozdrawiam. :)
UsuńMetamorfoza starej lampy naprawdę wspaniała!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
Bardzo dziękuję. Pozdrowionka.:)
UsuńLampa piekna :) taka lekka i swieza :)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o podusie to sa przepiekne. Podziwiam Twojego meza, ze takie cuda tworzy. Próbowalam metode transferu na tkanine, ale jakos mi to nie wychodzi. Jakiego specyfiku nalezy uzyc. Pomozesz? :) pozdrawiam serdecznie.
Dzięki, bardzo mi miło. Co do transferu to najlepsze niestety zwykłe NITRO, chociaż smród okropny. Ale wychodzą najciemniejsze i wyraźne. No i siła, do dzieła...:)
UsuńAle na początku chyba każdemu nie wychodzi. Nie zniechęcaj się, powodzenia.:)