Strony

wtorek, 24 marca 2015

Co nowego w kurniku? Wiosennych dekoracji ciąg dalszy.

Wreszcie doczekaliśmy się wiosny! Cieszy mnie to bardzo!
Co prawda, nie mogę jej jeszcze za bardzo oglądać, bo praca od rana do nocy... Ale wraca mi dobry nastrój i energia, a to już coś.
Święta coraz bliżej, Wielkanoc mam trochę spokojniejszą, bo gości mniej, to i przygotowania skromniejsze. W Boże Narodzenie przy stole siedziało u mnie prawie 30 osób, więc teraz połowa to drobnostka. Na razie nie ma co myśleć ani o wiosennych porządkach, ani o ogródku. Mam nadzieję nadrobić te zaległości po świętach.
Tymczasem jak rano siadam do maszyny, to wstaję późnym wieczorem. Dziś więc nie rozpisując się wiele, pokażę Wam drobną część tego całego zwierzyńca, który wychodzi z mojej pracowni.

W tym roku zachwycają mnie pastele, delikatny róż i kropki w różnych konfiguracjach.



Gęsi całymi stadami wałęsają się po domu:




W kurniku też tłoczno:



Takie wiosenne tradycyjne kolorki : zieleń i żółty, poprawiają humor, jak sądzicie?
Kury i koguty pojawiły się na poduszkach:



Króliki też. Uwielbiam te groszki!


Kury w oknach:



Bardzo lubię takie śnieżnobiałe, wykrochmalone zazdrostki w babcinym, swojskim klimacie. Powroty do dzieciństwa.:)
Wieczorami plotę sobie trzy po trzy siedząc w bujanym fotelu.
Ręce bolą, ale wianki wyjątkowo cieszą oczy.




Kropeczki królują, u mnie w domu ostatnio numer 1 na liście .:)
W temacie jajecznym  dużo się dzieje:




Ptaszorki  mają się całkiem dobrze.:)



Dla siebie też zrobiłam sporo, okno w salonie ma nowe dekoracje, niestety, nie udało się zrobić ładnych zdjęć. Postaram się pokazać przed świętami. W zeszłym roku nie zdążyłam uszyć, ale w tym roku już mam :


Tulipanki! Marzyłam o nich od dawna, ale jak wiecie...szewc bez butów chodzi. Na razie różowe groszki, ale mam nadzieję jeszcze sobie doszyć.


Szyłam je po raz pierwszy, więc tym bardziej cieszy mnie efekt.:)

Temat odnawiania mebli, które zawaliły mi połowę domu, musi poczekać. W ciągu ostatniego tygodnia udało mi się zrobić tylko dwa krzesła. Reszta pewnie po świętach, będę musiała trochę odpocząć od szycia.


Tradycyjnie u mnie len i transfery.
Transfery tym razem bledsze, mniej wyraźne, ale to zamierzony efekt. Chciałam, by krzesła były bardziej "przyniszczone", mocniej nadgryzione zębem czasu.





A tak wyglądały przed:


Fajny, nietypowy kształt, jak myślicie?
Na dziś koniec, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
Strasznie się cieszę, że mnie odwiedzacie.:)
 Dużo dobrego mnie ostatnio spotyka, serdeczni, pozytywni ludzie są wokoło, wystarczy się rozejrzeć.
I Wam, Kochani, przesyłam duuuużo pozytywnej energii, słoneczka i radości, najpiękniejszej wiosny! :)

środa, 11 marca 2015

Wiosenne historie z szycia i życia. :)

Nie cierpię końcówki zimy! Mam tak od zawsze, że źle znoszę te egipskie ciemności, brak słońca i brak powietrza. W tym roku chandra spadła na mnie jak grom z jasnego nieba i puścić nie chciała. Chociaż jestem wieczną niepoprawną optymistką, to kryzys na wszystkich frontach i na całego przygniótł mnie jak worek z kamieniami. Najpierw chciałam nakryć się kocem na głowę i przeczekać do wiosny...ale życie dobijało się ze wszystkich stron, więc...odpada. :)
Potem miałam ochotę się trochę nad sobą poużalać (zdarza mi się to niezwykle rzadko), więc w desperacji posunęłam się do tego, że odwiedziłam kilka lekarskich gabinetów i zrobiłam zaległe od nastu lat badania.
Po otrzymaniu kategorycznych zapewnień, że jeszcze nie rozstanę się z życiem, nie miałam już żadnego pretekstu - musiałam się pozbierać do kupy! No to się zebrałam i zabrałam do pracy. Najlepsze, jak się okazało, na poprawienie nastroju jest zrobić coś dla siebie... No to zrobiłam:


Po przerwie zakochałam się znów w kolorze różowym, a to za sprawą poduszki, którą podejrzałam w Aniutkowie i którą to poduszką zachwyciłam się od pierwszego wejrzenia oraz cudnych pudrowo-różowych dodatków u Cat-arzyny.
 Kropeczki i groszki chodziły za mną od jakiegoś czasu, no bo jak tu się nimi nie zachwycać? Więc wiosna u mnie w tym roku będzie w różowe groszki i róże.







Zdjęcia zrobione razem, bo niestety w temacie fotograficznym jestem na etapie kapuścianego głąba. Próby zrobienia ładnych zdjęć na parapetach okien, gdzie docelowo wylądują te różowości nie powiodły się niestety. :)
Podejrzewam, że szycie groszkowo-różowe się jeszcze nie skończyło, w planie mam jeszcze poduszki i parę innych pierdół.
Jak się całość rozejdzie po domu, to pewnie nie będzie przesłodzone. Mam taką nadzieję, bo pani w "pewnym wieku" cała w różowych groszkach, to może być widok trochę śmieszny. :)
Poduszka uszyta ze starego obrusa wkomponowała się ładnie:



I tak wreszcie pozbyłam się głupich myśli, chandry i skrzywionej miny, z pożytkiem dla wszystkich, mam nadzieję. :)
A żeby nie zapomnieć o malowaniu skończyłam wreszcie ten szkaradny fotel, który rozbebeszony stał na środku salonu przez ostatni miesiąc i straszył takim widokiem:


Jego lepsza wersja wygląda tak:






W międzyczasie, żebym nie myślała, że nagły porządek zapanuje w moim domu, zadzwoniła siostra z nowiną, że sprzedaje dom po teściach i jak mam ochotę, to mogę przygarnąć różne graty, ale natychmiast, bo nie ma co z tym zrobić.
A ja oczywiście lubię przygarniać różne bidule, zwłaszcza te, na które nikt inny nie chce nawet spojrzeć. Więc na miejsce jednego fotela przyjechało: sześć krzeseł, stół, szafa, kredens, toaletka i cały stos innych rzeczy, których potencjał zobaczyłam tylko ja. No  i mam robotę na kilka miesięcy. 
Pociecha z tego taka, że już nie mogę myśleć o żadnych duperelach typu kolejne urodziny, kolejne kilogramy, kolejny siwy włos. I dobrze!
Początek zrobiony. Z takich koszmarnych krzesełek z głębokiego PRL-u :


zrobione i skończone jedno:



Prawdę mówiąc, nawet ja jestem zaskoczona efektem.


Jest dobrze, jak sądzicie?


No i koniec chandry! Do pracy!
Na koniec pokażę Wam, co przyjechało do mnie  z Arkadii:


Kubeczki i foremki! Cudne! Pasują do mojego czajnika idealnie!
Dzięki, Aldonko kochana! :)


Kto ma ochotę, niech się częstuje. :)

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Ostatnio mniej Was, Kochane, odwiedzałam, ale poprawię się, obiecuję. :)
Buziaki Wam przesyłam serdeczne i dzięki za każde dobre słowo.:) :) :) :)