Miałam jeszcze poczekać, ale jak coś wyjątkowo cieszy, to czekać się nie da.
Każda z Was ma pewnie jakieś marzenia mieszkaniowo - wnętrzarskie, z tych, co to nie mogą się doczekać realizacji.... Z pewnością tak jest. U mnie też czasami, jak w tym powiedzeniu - szewc bez butów chodzi.
Bardzo, bardzo długo marzyłam o takim kuchennym kącie kawowym, niby mini kawiarenka. Marzenie stało się męczące, ale wciąż zmieniał mi się pomysł, albo brakowało inwencji, albo czasu, albo wszystkiego na raz. Kuchnia u mnie nieduża, bo nie jestem fanką gotowania (delikatnie mówiąc) i w dodatku przechodzi się przez nią do jadalni. Jak to zwykle bywa, pomysł przyszedł niespodziewanie. Natychmiast wiedziałam, że to jest to!
Ale po kolei. Dawno, dawno temu, moi rodzice mieli wielkie ogrodnictwo. Hodowali róże, kochali to bardzo, całymi dniami moja mama ścinała te róże z tatą, a potem w chłodni na drewnianym stole sortowali je, wiązali w paczki i wysyłali w świat. Mama nie żyje od wielu lat, tata jest staruszkiem. Nie ma już tego ogrodnictwa ani domu.... I nagle po latach znalazłam ten zapomniany, zniszczony stół....co za wzruszenie... Nie przeszkadzało mi, że zjedzony przez korniki, połamany, z przybitą podartą ceratą, po prostu umierający. Musiałam go mieć.
Przywieziony do domu, rozebrany całkowicie. Moja druga połówka pracowała nad nim chyba z tydzień. Ale nie do wiary, teraz wygląda tak:
Sama nie wierzę w to, co widzę. Niestety, blat się rozleciał, trzeba było dać nowe deski, szuflady skrócić, a nawet zwęzić go trochę, żeby się zmieścił w zaplanowane miejsce, ale cieszę się, jak dziecko. Gdyby nie ta ogromna wartość sentymentalna, pewnie byśmy go nie przygarnęli, bo to był zwykły stary kuchenny stół, nie żadne cudo, ale dla mnie jedyny.
Jak kąt kawowy, to grafiki też w tym temacie. A w szufladach, które kiedyś kryły mamine "różane utargi" teraz jest miejsce na kawowe przydasie.
Nie chciałam go całkowicie odnowić, zostawione zadrapania, nieliczne dziurki po kornikach i rysy przypominają mi jego historię.
Strasznie żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia na początku... ale byłam tak przejęta, ze zapomniałam. W trakcie prac wyglądał tak:
Wprowadzony do kuchni czeka na resztę: dodatki, bibeloty, stołeczki itd.
Mina mojego taty, kiedy mu pokazałam......bezcenna. :)
Ten stół to z pewnością jedna z najcenniejszych dla mnie rzeczy....
Teraz dopieszczanie detali. Półeczka zawieszona, czeka na aranżację.
Kawa pachnie w całym domu. A ja myślę sobie, że DOBRZE JEST.... :)
I jeszcze po cichutku - że fajnie mieć drugą połówkę, która pomaga spełniać marzenia, wspiera i rozumie. :)
A na koniec jeszcze kolejna radość: takie skarby przytargane przez męża:
Ze strychu od sąsiada, nie ruszane od kilkudziesięciu lat!
A w starej walizce gazeta z marca 1985 roku! Dokładnie wtedy braliśmy ślub! Czy to nie fantastyczny tydzień? Gazeta zawiśnie oprawiona w ramy w naszej sypialni. Obrazowo i dosadnie pokazuje, jak długo jesteśmy razem. :) :) :) Toż to całkiem inna epoka i zupełnie inna rzeczywistość!
Na zakończenie taki skarb w starej torbie:
Która z Was wie, co to takiego? I pomyśleć, ze ja szukałam po giełdach chociaż jednej, a tu blisko, za płotem leżała sobie taka sterta, w dodatku nie chciana przez nikogo. :)
A swoja drogą, czy to nie fajne, że to, co dla jednej osoby nic nie warte, po prostu kłopotliwe śmieci, drugą cieszy, jak znaleziony skarb?
No to chyba znów czeka mnie dużo pracy. :) Efektami z pewnością się podzielę, bo nic nie sprawia mi większej frajdy, niż reanimacja takich staroci. Kto by się spodziewał, ze będę miała łopatę do pieca chlebowego ?
Na dziś chyba dość. Dużo dziś i bardzo prywatnie....Mam nadzieję, że Was, Kochani, nie zanudziłam. :) Buziaki Wam przesyłam i pozdrawiam cieplutko.:)
Przypominam o candy, kto ma ochotę, zapraszam serdecznie :)
Prawdziwe skarby trafiły w Twoje ręce. W starej torbie są wałki malarskie. Fajny duet stanowicie z mężem, ale to już wiecie : ) Szkoda, że nie mam sąsiada ze strychem.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Wiem i doceniam. A z wałków ucieszyłam się bardzo, mam już na nie fajny pomysł . :) Co dwie głowy to nie jedna, w dodatku cztery ręce. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Kochana, taki stół to marzenie!!!!!!!!!!! Uwielbiam połączenie bieli z drewnem. Nie kusiło Cię, żeby dać jakąś grafikę róży na blat?
OdpowiedzUsuńFiuuuuu, fiuuuuu........ Jaka kołyska! Ja się boję przygarniać takie rzeczy, bo mi jeszcze i bocian co przyniesie...hihi!
Wiem co to jest na ostatnim zdjęciu! Są to wałki do ozdabiania ścian wzorami. U mnie w domu rodzinnym pewnie jeszcze gdzieś na strychu leżą. Mój Tato i Mama zawsze po malowaniu ścian, robili jeszcze tymi wałkami kontrastowe wzory... Nie było kiedyś tapet, ludzie radzili sobie inaczej, jak chcieli mieć ładnie w domku. Jednym się to podobało, innym mniej... Ja osobiście za takimi ścianami nie przepadałam, ale teraz, chociażby z sentymentu zgarnęłabym te wałki!
U mojej babci też tak malowano ściany. Wtedy zalatywało mi to trochę kiczem, ale dziś z wałków radość wielka. Zwłaszcza, że można je wykorzystać do malowania innych rzeczy niż ściany. Taką mam nadzieję. :)
UsuńPierwsza myśl to był motyw róż, ale wreszcie stanęło na kawie.
Pozdrawiam, Kochana i buziaki serdeczne. Fajnie, ze jesteś po przerwie. :)
Piękny stoliczek i jego historia :))))) Jestem miłośniczką starych przedmiotów, z ogromną przykrością patrzę na ich niszczenie. Z wysłużoną pralką ciężko mi się rozstać, kiedy już się zepsuje na amen, to co tu mówić :/ Mam ogromny sentyment dla osób ratujących stare przedmioty, gromadzące je u siebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo ja mam zupełnie tak samo. Niczego nie potrafię wyrzucić. Jak nie daje się uratować, to przerabiam na coś innego. :) Witaj w klubie. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Śliczny stół. Wspaniale, że zdecydowaliście się go odrestaurować.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na zdjęcia kolejnych odnowionych mebelków :)
Pozdrawiam.
Ja też nie mogę się już doczekać, ale niestety, trochę to potrwa, bo doba stanowczo zbyt krótka. Pomysły już są, a to najważniejsze. :) Pozdrawiam cieplutko. :)
UsuńO kurczaczki ale ci się Dorotko skarbeńki trafiły- wzdycham!
OdpowiedzUsuństół cudny i najważniejsze że ma historię
Pozdrawiam ciepło
No, Ty to z pewnością rozumiesz tą radość. :) Sama wiesz, jak to przyjemność uratować takie bidule od śmierci. :) Pozdrawiam, buziaki. :)
UsuńPodziwiałam ten stół na fb ale nie wiedziałam,że ma taką historię, super! Ale masz skarbów do roboty! Kołyska śliczna! Powinna jeszcze niejedno baby ukołysać do snu :). A wiesz, kiedy wpadnie mi do ręki staroć przez kogoś wyrzucona, też jak Ty myślę zawsze o tym jak przewrotne jest życie, komuś niepotrzebne a dla mnie cudo! Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńKochana, Ty z pewnością to rozumiesz. :) Dokładnie tak. Niejeden raz pewnie ktoś się puknął w głowę za moimi plecami. :) Ale co tam, ja tam uwielbiam takie skarby. :)
UsuńPozdrawiam cieplutko, buziaki. :)
Piękny stół! Super! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Dziękuję. :) Pozdrowionka serdeczne. :)
UsuńMoc wspaniałych skarbów trafiło ostatnio w Twoje ręce :) Wszystko naprawdę niesamowite.
OdpowiedzUsuńStół piękny i bardzo , bardzo przydatny :))
Oj tak, nie mogę się nim nacieszyć. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
UsuńStół wyszedł Ci pięknie, ale te wałki do malowania i kołyska mnie oczarowały. Co za śliczności!
OdpowiedzUsuńKołyska mnie rozczuliła. Tym bardziej, że znam osobę, która w niej była wychowywana. Zawsze mnie takie rzeczy wzruszają. :) Buziaki. :)
UsuńDorotko, wielki skarb Twój stół i fajnie że udało się Wam go odnowić...piękna rodzinna historia.Doskonale rozumiem jaką ma wartość.A te skarby od sąsiada rewelacja...takie wałki były tak blisko:) ściskam Ania
OdpowiedzUsuńAniu, nie mogę się już doczekać, kiedy je wypróbuję. Tyle szukałam, a tu one same mnie znalazły. :) Pozdrawiam, Kochana. Buziaki. :)
UsuńDorotko to wspaniałe mieć w swoim domu taka pamiątkę, taki skarb rodzinny. A w nowej odsłonie to już wygląda cudownie. Fantastyczne te "znaleziska" - wpadła mi w oko kołyska łóżeczko. Aż żałuję, że dziewczyny już duże, bo taki mebelek dla malucha to coś wyjątkowego. Ściskam mocno i już się zastanawiam, co Ty tam wymyślisz z tymi wszystkimi "staruszkami":)
OdpowiedzUsuńPomysłów kilka, ale muszę się z nimi przespać. Takie skarby to grzech zepsuć, trzeba przemyśleć. :) A kołyska mnie tak zachwyca, że aż żałuję, że nie mam już małych dzieci ani wnusiów... Ale i tak ją sobie chyba zostawię, bo jest super. :)
UsuńPozdrowionka serdeczne, Aniu, buziaki. :)
Stół niesamowity, nie dośc, że piękny, to jeszcze z taką historią w tle:) Skarby bajeczne:) Ściskam!
OdpowiedzUsuńOj tak, nie mogę się nacieszyć. Pozdrawiam cieplutko. :)
UsuńDorotko, świetny stół! Tez miałam kiedyś stół z szufladami i mam sentyment do takich....Marzenia się spełniają ;-) Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńTak też myślę, trzeba marzyć. :) A potem jak cieszy...:)
UsuńPozdrawiam, Kochana. :)
Cała historia ze stołem naprawdę wzruszająca, kiedy możemy zatrzymać na sekundę czas i wspomnienie minionego, niech Wam dobrze służy i świetnie rozumiem Twoje wzruszenie.
OdpowiedzUsuńWszystkie skarby śliczne.
Pozdrowionka ciepłe.:)
Dziękuję, Kochana. :) Najlepsze wspomnienia, warto je zatrzymać i przekazać dzieciom może kiedyś....:) Pozdrawiam, buziaki. :)
UsuńPoprostu cudnie. Stół dostał nowe życie. Teraz ma dusze i pieknie wygląda. Pozazdrościć takich wyjatkowych skarbów, ale chyba największym skarbem jest Twój mężuś, który dzieli z Toba twoją pasje i Cię mocno wspiera. Gratuluję serdecznie. Buziaki śle i pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńOj tak, wielka pomoc i wsparcie. :) Fajnie tak się razem pracuje. :)
UsuńDziękuję bardzo. Pozdrowionka serdeczne. :)
:))) ze stołu rodzinnego, szczególnie z taką historią cieszyłabym się jak dziecko. I wcale się dziwie, że jesteś taka szczęśliwa.Chociaż w sumie nie wiem czy Ty bardziej czy Twój Tata widząc tą ogromną prace i taka radość.
OdpowiedzUsuńSkarby cudowne. Mi osobiście przydałby się tył tył łóżka:))) a w zasadzie mojemu dziecku. Jakbym mogła prosić o zdjęcie z bliska - może bym jakoś z moim mężem skleciła coś na wzór - oczywiście jak nie masz nic przeciw.
pozdrawiam serdecznie
Ala
Alu Kochana, bardzo chętnie. Podziwiam Twoje prace i cieszę się, że jest więcej takich par, które razem... Sama wiesz, jaka to radość dzielić pasje.
UsuńWyślę Ci, oczywiście. Chyba , ze jesteś na FB, to odezwij się do mnie, będzie prościej. :)
Pozdrawiam serdecznie, buziaki :)
Nie ma mnie na FB jakoś mi z tym nie po drodze:)))
UsuńZ góry dziękuje.
pozdrawiam serdecznie
ojej to prawdziwe cudeńko, właśnie pije kawkę i chętnie bym z Tobą przy takim stoliku poplotkowała:)) wspaniały kącik kawowy, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńJa też, Kochana. :) Zwłaszcza, ze mam Twoje zaproszenie na pogaduchy.....zaległe, aż mi wstyd. Buziaki serdeczne. :)
UsuńStół jest cudowny i pełen nostalgii. Żałuję, że nie udało mi się zachować stołu z mojego rodzinnego domu. Stół, przy którym odrabiałam lekcje, czytałam książki, lepiłam z Babcią pierogi, przy którym oznajmiłam mojej Mamie, że zostanie Babcią. Ach! A to wszystko odbyło się w kuchni.
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie był stół! Takie stoły to były świadkami niejednej tajemnicy...:)
UsuńWtedy kuchnia to było prawdziwe serce domu. Ja mam jeszcze ławkę z kuchni mojej mamy, na której siadałam z nią na pogaduchy....
Miło mieć chociaż jeden taki przedmiot w domu. :) Szkoda, ze niektórzy tak łatwo zapominają o swojej przeszłości...
Pozdrawiam serdecznie. :)
Cudny jest kawowy kąt. Stół wygląda pięknie, a kawa przy nim pewnie smakuje inaczej :)
OdpowiedzUsuńChyba już zawsze będzie mnie wzruszał. Mam nadzieję, ze kiedyś przygarnie go jedno z moich dzieci. :)
UsuńCudny jest kawowy kąt. Stół wygląda pięknie, a kawa przy nim pewnie smakuje inaczej :)
OdpowiedzUsuńKochana stół jest ŚLICZNY!!! Ależ mi się ona podoba:)
OdpowiedzUsuńA skarby są boskie:) Juz się nie mogę doczekać kołyski jak dostanie nowe życie od ciebie:)
ściskam cię mocno kochana:)
Oj, nad tą kołyską to myślę i myślę... Dzieci małych nie ma, ale ona taka urocza...:)
UsuńPozdrawiam cieplutko, buziaki. :)
no ranyyyyy widzę tu istne szaleństwo. Faktycznie wszystkie przydasie wyglądają super, ale stolik jest mega. Znowu kolanka poobijane :)
OdpowiedzUsuńNo nie ma szans, żeby się trochę ponudzić. :) Zwłaszcza, ze lada chwila zimno i trzeba robić pod dachem...Jest o czym myśleć. :)
UsuńPozdrawiam, buziaki. :)
Dorota, najbardziej podoba mi się Twoje wyznanie odnośnie gotowania. Od razu poczułam się lepiej, bo z blogowego świata wyskakuje zawsze gospodyni doskonała. Dziękuję Ci za te kilka niepozornych słów, które dla mnie urosły do rangi wydarzenia tego wpisu ;)) Ale tak serio, to rozumiem Twoje serduszko, wiem co czujesz gładząc ten stół, widzę radość i zdumienie w oczach Twojego Taty. Kącik kawowy jest bezcenny :))
OdpowiedzUsuńA wiesz, właśnie też mi się to wciąż nasuwa... że większość pokazuje wyłącznie swoje dobre strony. Ze mnie nie jest doskonała gospodyni. Właściwie naprawdę nie znoszę domowych prac: sprzątania, gotowania, prania i prasowania... łeeee.
UsuńJak tylko mogę zrzucam to na męża. Dobrze, że mam na kogo. :) :) :)
To ja też Ci dziękuję. Pozdrowionka serdeczne. :)
Stół jest świetny, pięknie się prezentuję w kąciku kawowym :) Masz Moja Droga świetne pomysły, a takie meble z pod Twojej ręki zyskują nowe, wspaniałe życie :) Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
A ten stół to też Twoja zasługa, bo mnie pogoniłaś swoim wpisem na temat kącików kawowych. :) To taki kopniak był, żeby się wreszcie zabrać do pracy. :)
UsuńDziękuję. :) Pozdrawiam. :)
Jest pięknie i już się nie mogę doczekać jak odpicujecie tą kołyskę bo znając Wasze możliwości to będzie prawdziwy "mercedes" wśród kołysek : )
OdpowiedzUsuńTa kołyska to mi spać nie daje. Myślę nad nią i myślę... :) Nie będę sie spieszyć, niech wizja dojrzewa. :)
UsuńPozdrawiam cieplutko. :) Buziaki. :)
Przepięknie wyszedł ten stół, dobra robota, opłacało się tyle nad nim ślęczyć, teraz na pewno będzie się przy nim miło spędzać czas.Same skarby widzę...Te wałki to nawet ja pamiętam ;-) Ściskam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Mój m. spisał się na medal. :) Upór i cierpliwość to jednak murowane efekty przynosi. :)
UsuńDziękuję bardzo. :)
Piękny stół i wzruszająca historia. Znaleziska rewelacyjne, kołyska na pewno po metamorfozie będzie zjawiskowa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakie starocia to prawdziwe skarby. :) Zawsze wielka radość. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Znowu wyczarowałaś same cudeńka :)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo. :) :) :) Buziaki. :)
UsuńAle skarby! A Największym skarbem jest Twoja połówka! To niezastąpione mieć kogoś kto tak wspiera i pomaga :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :) Jest absolutnie niezastąpiony. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Wzruszyła mnie historia tego stołu. Wiem co to znaczy ratować pamiątki... W czerwcu bardzo niespodziewanie, po wypadku, odszedł od nas mój tata - był stolarzem. Ratuje po nim co się da. Ostatnio przerobiłam starą drewnianą lampkę, mam kilka skrzyneczek do pomalowania, drewniane siedzisko i masę innych rzeczy, które dla innych niewiele znaczą.
OdpowiedzUsuńA skarby od sąsiada są świetne :) chyba takie wałki gdzieś mam i u siebie na strychu - muszę poszukać :)
Pozdrawiam serdecznie :)
No to rozumiesz wszystko.... Zatrzymaj, co możesz, z czasem będzie to dla Ciebie jeszcze ważniejsze i cenniejsze. Tata z pewnością by się cieszył. Ja po latach kiedy coś mi się uda ważnego, jestem z czegoś zadowolona, zawsze myślę : Mama by była dumna i szczęśliwa...
OdpowiedzUsuńSama mam troje dorosłych dzieci i też bym chciała, żeby nie zmarnowały i zatrzymały to, co było mi bliskie. Bardzo cieplutko i serdecznie Cie pozdrawiam.
Dorotko, taki stól tylko z jedną szuflada mieli kiedys moi rodzice i mam go w nieciekawym stanie w budynku gospodarczym, Twoja metamorfoza i sentyment przywróciły ten stół do zycia i świetnie sie wpasował do kuchni. Rewelacja! Pozdrawiam Bea:)
OdpowiedzUsuńDorota, pięknie napisany, bardzo wzruszający tekst. Cudownie, że udało Ci się dotrzeć do tego stołu, że Twoja Połowa dała radę go uratować, że znaleźliście gazetę z 1985 i że trafiłaś na wałki do ozdobnego malowania ścian (u nas jest ich mnóstwo na bytomskich starociach, ale widziałam, że skandynawscy producenci sprzedają nowe za grube pieniądze ;-). Podziwiam tak naprawdę Was oboje za ten ogrom pracy, wytrwałość i konsekwencję w utrzymaniu jednego stylu. Jest różnorodnie, ale cały czas po waszemu. Życzę samych pysznych kaw przy rodzinnym stole i pięknej, złotej jesieni :-) Uściski!
OdpowiedzUsuńFantastyczny stolik z duszą i niesamowita, wzruszająca jego historia:-)
OdpowiedzUsuńŚciskam
Wałki do ścian. W moim starym domu wałkowało się ściany, były drewniane, lepione gliną, więc wzorek sprawiał wrażenie " wyrównania". Mam sentyment do wszystkich staroci!
OdpowiedzUsuńJak dobrze mieć sąsiada - cudne skarby :) A stół pięknie się teraz prezentuje :) Wałeczki też pamiętam, pomarańczowa ściana z białym rzucikiem w moim dziecinnym pokoju :) Że się jeszcze uchowały! Zabierzesz się za ściany? :D
OdpowiedzUsuńprzypomniałam sobie te wałki malarskie -takich u mnie w domu się używało:))) stół z duszą:)) wspaniały Połówek:))))))))))))
OdpowiedzUsuń