Już wczoraj kręciłam się, wierciłam i zaczęłam na tą bezczynność i obżarstwo narzekać. Więc dziś już od rana z wielką chęcią DO PRACY!
Przed świętami rozpoczęłam pracę nad meblami, które niespodziewanie dostałam od siostry z tradycyjnym komentarzem:
"jak chcesz, to weź, ty coś tam z nich zrobisz, a jak nie to wyrzucam".
Jak już wiecie, takie bidule, których nikt nie chce, to ja przygarniam z wielką ochotą. Im gorszy ich stan, tym większe wyzwanie i radość po metamorfozie.
Ostatnio chodziło mi po głowie zrobienie czegoś innego, niż do tej pory. U mnie zwykle biało i transfery. To może tym razem trochę zaszaleję? Kropki i groszki mnie opętały ostatnio, taboret zrobiony przed świętami podobał się bardzo, więc poszłam dalej i dziś wykończyłam taki stół:
W tym szale zapomniałam zrobić zdjęcia PRZED. Wielka szkoda, bo stół był koszmarny! Podobało mi się w nim tylko to, że był drewniany i okrągły. Poza tym koszmar. Ohydna, pstrokata politura taka z PRL. Wszystkie ją pewnie pamiętamy. Nie znosiłam tych mebli. Pracy było przy nim dużo, ale jestem bardzo zadowolona z efektów.
Mój nadworny transferowiec też spisał się na medal!
Zwłaszcza, że uparłam się na kolorowy motyw, żeby trochę ożywić i ocieplić szarość.
Dużo osób pyta, jak robimy transfery, żeby były takie wyraźne.
Uwierzcie, nie używamy żadnych drogich, specjalistycznych środków. Zwykły rozpuszczalnik nitro i duuuuużo siły.
Początki mojego transferowania też były kiepskie, jak pewnie u większości, ale zawsze mówię: nie zniechęcać się. Trzeba trochę zepsuć, żeby się nauczyć.
Według mnie jest kilka bardzo ważnych rzeczy: najpierw znaleźć dobre ksero. My wypróbowaliśmy wszystkie w mieście, jedno sprawdziło się w 100%.
Potem rozpuszczalnik. Nie ma pewności, kiedyś kupiliśmy tej samej firmy, ale różne partie i wyszło całkiem różnie. Nitro daje smród, ale nic go nie zastąpi.
A potem ćwiczenia, ćwiczenia i ćwiczenia. Ćwiczenia czynią mistrza. :)
A na koniec można cieszyć się takimi efektami:
Krzesło też dziś skończone, jeszcze mokre:
Jedno takie już pojechało w świat. Drugie też do przygarnięcia. :)
Jak już kiedyś pisałam, nie jestem fanką bardzo drogich farb, lakierów, różnych środków do stylizacji itd. Uważam, że wiele takich można przy odrobinie wyobraźni zastąpić zamiennikami. Wiem, że nie wszystkim się takie podejście podoba. Ja myślę trochę wg starego przysłowia: złej baletnicy to i rąbek przy spódnicy....Dlatego np. nie przyszło mi do głowy, żeby kupić szablony. Do namalowania grochów wykorzystałam po prostu kawałek starej winylowej tapety w grochy. Grochy wycięłam , a tak zrobiony szablon wykorzystam z pewnością jeszcze nie raz.
Szara farba kredowa też zrobiona w domu. Pięknie kryje, odcień dobrałam sobie idealnie taki, jak chciałam, dodając do białej farby czarnego pigmentu.
Przecierki oczywiście są, bez nich u mnie ani rusz. :)
A efekty pracy tak mnie dziś ucieszyły, że nie mogłam czekać i po prostu musiałam już dziś, natychmiast się nimi pochwalić.
Sporo przede mną jeszcze przeróbek mebli, w kolejce czekają następne, więc kolejny post też pewnie o malowaniu.
Ale maszyny do szycia też nie będą stały bezczynnie.
Kochani, chcę Wam jeszcze BARDZO podziękować za świąteczne życzenia i wszystkie serdeczności, jakie od Was otrzymuję.
Przy tylu przemiłych i ciepłych słowach od Was, to po prostu aż chce się pracować!
Ściskam Was wszystkich serdecznie!
I słoneczka życzę jak najwięcej! :) :) :)
jestem pod wrażeniem, mebelki zachwycające:))
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się jak dziecko. :)
Usuństolik jest rewelacyjny
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło.:) Dziękuję. :)
UsuńKochana, te krzesełka są bajkowe! :)
OdpowiedzUsuńFajny kształt, bardzo takie lubię. :)
UsuńPracuś nie próżnuje:) fajnie wymyśliłaś sposób z tapetą...ja też dziś pracowicie spędziłam dzień - pod hasłem papieromania :) Ja ostatnio jestem ostrożna z mebelkami, ponieważ już trochę zagraciłam swój dom:))Pozdrawiam i ściskam.Ania
OdpowiedzUsuńJa też muszę się ograniczać, bo miejsca już brakuje, ale jak tu nie robić? Bardzo to lubię:) taka odskocznia od szycia, dużo frajdy. :)
UsuńCo za dużo dla mnie, pojedzie do ludzi, niech się inni ucieszą. :)
Buziaki, Aniu kochana. Pozdrawiam cieplutko.:)
Piękności : ). Kochana ja też uważam,że nie sztuką jest wybulić masę pieniędzy za tzw.preparaty itp z "górnej półki". Prawdziwa sztuka zaczyna się właśnie wtedy,kiedy potrafimy znaleźć tańsze rozwiązania,a jeszcze jak efekt jest taki powalający jak u Ciebie no toż to przecież raduje się nie tylko kieszeń ale przede wszystkim serducho : ))). Pozdrawiam pracusiu : ) ja dzisiaj miałam jeszcze przejedzeniowego lenia ; ).
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%. :)
UsuńChyba już wróciłaś do pracy? Polecę podejrzeć. :)
Buziaki serdeczne. :)
Ja już pisałam- CUDOWNOŚCI! Transfery bajka!
OdpowiedzUsuńKrzesełko <3
Pozdrawiam kobietę pracującą :))))))))))
No tak: żadnej pracy się nie boję. :) :) :)
UsuńA jeszcze, jak tak pochwalą...:)
Pozdrawiam, buziaki.:)
Podziwiam Twój zapał do pracy i doskonale Cię rozumiem, u mnie tymczasem zmywarka odmówiła posłuszeństwa, (chyba nie wytrzymała ilości gości) i do prania w pralce doszło zmywanie ręczne.
OdpowiedzUsuńStół wyszedł pięknie, transfer jak zwykle bez zarzutu, przecierki też bardzo lubię.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:))
Miło mi bardzo. :) Mam nadzieję, że już po awariach. Pozdrawiam serdecznie. :) Buziaki.:)
UsuńBrawo! Meble prezentują się jak milion dolarów! A transfery u Ciebie modelowe! Pozdrowionka Dora
OdpowiedzUsuńMam dobrego transferowca w domu. :)
UsuńDzięki bardzo, puchnę z dumy. :) :) :)
Pozdrowionka. :)
Wow! Stolik wygląda bardzo radośnie!
OdpowiedzUsuńTakie radosne kropy na poprawienie humorku. :)
UsuńI z tęsknoty za wiosną, bo coś nam się bardzo ociąga.
Słoneczka, Dorotko, buziaki.:)
Przepiękne mebelki! Bardzo mi się podobają.Ja też wolę rozglądać się za tańszymi zamiennikami i działać z tym, co mam pod ręką:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w kieszeni zostaje, ale i satysfakcja dużo większa. :)
UsuńDzięki, bardzo miło. Pozdrowionka. :)
Pięknie wykonałaś swoje meble, z wielką miłościa i pasją. Dziękuję za wsparcie, które od ciebie otrzymałam, to bardzo cenne
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Paulinko kochana. Trudne święta miałaś, ale z pewnością się pozbierasz. Pozdrawiam cieplutko.:)
UsuńJesteś niesamowita... piękne cuda tworzysz - moje meble na razie leżą odłogiem, muszę najpierw ogarnąć się z biżuterią, potem zostają przyjemności... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMeble dla mnie to taka przyjemna odskocznia od maszyny, czasem po prostu trzeba zająć się czymś innym. Wtedy jeszcze milej wraca się do pracy.
UsuńDziękuję za bardzo miłe odwiedzinki. Pozdrowionka serdeczne. :)
Bardzo podoba mi się stylowy stoliczek, cudeńko :)
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze jest to, że nikt nie ma takiego, a to sama radość i satysfakcja. :)
UsuńJestem pod dużym wrażeniem, stolik i krzesło wyszły rewelacyjnie ! Komplet wygląda jak z paryskiego bistro :) Po prostu super !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Dokładnie to miałam w głowie, kiedy go robiłam. Taka paryska kafejka mi się marzyła, to super, że wyszło. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie, buziaki.:)
Dorotko ty to jesteś czarodziejką- naprawdę!!!
OdpowiedzUsuńCzego się nie dotkniesz, zamieniasz coś w coś pięknego:)
ściskam cieplutko
No proszę, i jak tu nie pękać z dumy? Zarumieniłam się po prostu. :)
UsuńBuziaki, Kochana. :)
Kolejne super przerobione mebelki ! Jestem pod wrażeniem ! :)
OdpowiedzUsuńBardzo miłe, dzięki serdeczne. :) Pozdrawiam cieplutko.:)
UsuńPięknie wyszło - jak zwykle:) Buziaki!
OdpowiedzUsuńTen stolik cieszy mnie wyjątkowo, bo coś całkiem innego niż zawsze. :)
UsuńTaka miła odmiana. :) Pozdrowionka. :)
No i znowu jestem zachwycona:) Stolik boski, tak jakoś francuskie tarasy przyszły mi na myśl i już bym przy nim usiadła z kawką. Podziwiam!!!
OdpowiedzUsuńOj, Kochana, chętnie bym przy nim tej kawki się z Tobą napiła. :)
UsuńJa też bardzo, bardzo lubię te francuskie klimaty. :) Buziaki.:)
Świetna robota :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. :) Pozdrowionka serdeczne. :)
UsuńJak ja kocham takie klamoty! To, co z nimi zrobiłaś to bajka! Szkoda, że nie ma tej fotki stolika przed, ale jestem w stanie wyobrazić sobie, jak wygladał. Krzesełko bajka! Dziękuję za życzenia świąteczne, wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńJa też najbardziej lubię robić takie stare graty, co to mało kto dostrzega ich potencjał. Największa satysfakcja. :)
UsuńBuziaki serdeczne. :)
pięęęęknie to wszystko wyszło. Ja próbowałam wielu metod, ale jedynie na lakier wychodzi jako-tako. Na rozpuszczalnik to była kompletna porażka i poddałam się choć nie bez walki. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne przerobione stare klamoty!
OdpowiedzUsuńKlamotów czeka stos, sama już się doczekać nie mogę. Ja jeszcze na vikol robię, ale jakoś nie zawsze jestem zadowolona. No i każdy ma jakieś swoje sposoby, ale i tak najbardziej liczy się efekt. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie. :)
na Vikol też próbowałam, ale wyszła kiiiicha :( Przepięknie wychodzą Ci te wszystkie odbijanki- jak tu nie zazdrościć??? pozdrawiam serdecznie
UsuńFaktycznie długo bez pracy nie potrafisz usiedzieć :-) Kiedy Ty to wszystko wyczarowałaś? Podziwiam Twoją precyzję, wszystkie Twoje meble są baardzo starannie wykończone. I dziękuję za porady dotyczące transferu. Tak to opisałaś, że może i ja się skuszę? :-) Pozdrawiam ciepło, wiosennie :-)
OdpowiedzUsuńO jaki prześliczny słodziak w grochy ten stolik! Cudnie to zrobiłaś i na dokładkę nigdzie czegoś takiego nie widziałam a o tych transferach to nie wiem jak Ty je robisz. Mnie takie nie wychodzą żebym nawet na nich usiadła a jeszcze potrafią zeżreć farbę. Farby kredowe są drogie, ale mają tę zaletę, że nie trzeba szlifować a ja już się tyle w życiu naszlifowałam, że nie ma ceny żebym nie musiała tego robić. To z lenistwa.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! stoliczek wprost zachwyca! widać wkład Twojej pracy, efekt jest powalający! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńEfekt po metamorfozie fenomenalny, takie meble wymagają szczególnej czułości, gratuluję!
OdpowiedzUsuńTwoje prace są zawsze tak starannie dopracowane :) Perfekcyjne. Podziwiam.
OdpowiedzUsuń