Witajcie , Kochani, znów mnie nie było.... ależ jestem zła na siebie! Taka złość mnie wzięła, że sama sobą mam ochotę potrząsnąć. A wszystko zbiera się i zbiera, aż czas chyba najwyższy nadszedł na wiosenno-życiowe porządki. Bo tak dalej to się chyba już nie da. Kiedy ktoś narzeka, że mu nie starcza pieniędzy na życie, zawsze mówię: masz dwa wyjścia - albo więcej pracować, albo ciąć koszty. A co, kiedy brak czasu, aby żyć ??? Bo ja tak właśnie ostatnio mam... budzę się rano i jestem spóźniona i zasypiam z myślą, że jestem spóźniona... to chyba też trzeba ciąć. Więc lista zrobiona: z czego nie da się zrezygnować, z czego trochę żal, a co zostawić bez żalu? No i niestety (?) na pierwszy ogień idzie kuchnia. Bo nigdy nie lubiłam gotować (a jeść to i owszem) i ten obowiązek stał się już dawno przykrym obowiązkiem zrzucanym na męża. A on też za dużo pracy.... Więc nie będę dłużej udawać, czas na obiady przywożone. Znaleziona stołówka całkiem dobrze się sprawdza, może za jakiś czas wrócę do gotowania, teraz prawdziwa ulga. A skoro nie gotuję... to pora odpuścić ogródek... trochę przykro, bo lubię grzebać w ziemi...ale rozum mi mówi, że zamiast pielenia może lepiej usiąść spokojnie z książką ??? No i szklarenka trzecia odpada.... nie będzie w tym roku kolorowych pomidorów i słoików z ogórkami..... tu mi smutno najbardziej :( ale co mi po szklarence, kiedy nie mam czasu do niej zaglądać? Natychmiastowe pocieszenie: nie będzie szklarenki, będzie można spokojnie gdzieś wyjechać... od trzech lat nie miałam urlopu...
Plany urlopowe poprawiają mi humor i już mogę się pogodzić z utratą pachnących własnych pomidorów. To jakieś początki zrobione, mam nadzieję, że będzie lżej.... i łatwiej przez lato ogarnąć te zaległości z garaży i komórek... Więc do dzieła :)
Szlifierka chodzi od rana do wieczora (biedny małżonek nawdycha się pyłów), ale efekty są :
A wcześniej było tak :
W trakcie prac:
Górka od starego kuchennego kredensu, zamieniona w wiszącą szafkę całkiem nieźle się prezentuje, jak myślicie?
Nowy - stary stoliczek :
Przed zmianą:
Potem tak:
I na końcu:
I na koniec taboret - stoliczek, bidula w agonii:
Uratowany :)
Cieszy oko :)
Ale maszyny nie porzucam, staram się czas poświęcać równo, chociaż ciągnie mnie do pracy na dworze i czasem aż inwencji twórczej brak. Do południa raczej szycie, oprócz normalnych zamówień, trochę nowości też się pojawia. Na girlandy naszło mnie ostatnio bardzo:
I drobnicy też się trochę pojawiło, uwielbiam takie drobiazgi :)
Na dziś koniec, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam... Zawsze mam problem, tyle jest rzeczy, które chcę Wam pokazać, a zbyt rzadko zaglądam... Mam nadzieję, że odpuszczenie sobie części obowiązków pozwoli mi częściej Was odwiedzać :)
Dziękuję, Kochani, że mnie odwiedzacie. Buziaki i uściski Wam przesyłam serdeczne i słoneczka życzę, bo znów go brak, niestety :) :) :)
Dorota
Ja Cię podziwiam nieustannie! Tyle się u Ciebie dzieje i w meblach i w szyciu..... no ale wiadomo coś za coś. Niestety tego czasu to chyba każdemu brakuje i nie wiem dlaczego tak jest.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Tak sobie ostatnio właśnie myślę : coś za coś :) Ja też mam wrażenie, że czas pędzi coraz szybciej, niestety. Pozdrawiam cieplutko, bo za oknem ziąb jak w listopadzie :)
UsuńBardzo mądrze to poukładałaś. Grunt to poświecenie sobie trochę uwagi, dobre wybory, zadbanie o choćby mini komfort psychiczny. pracusiem jesteś ogromnym, więc tym bardziej było Ci pewnie trudno z czegoś zrezygnować. Ale zawsze można znaleźć pomidory u sąsiada lub pana, który sprzedaje na straganie swoje produkty. Ogrodem pocieszyć się z filiżanką kawy i czuć, że życie tak bardzo nie przytłacza. Pięknie odmieniacie te wszystkie staruszkowe mebelki:) I przyznam, że podziwiam Twoją cierpliwość do tych małych szyciowych tworków:)
OdpowiedzUsuńBardzo trudno mi zrezygnować, ale z czasem się uczę. Kiedyś chciałam być we wszystkim najlepsza, sama o sobie mówiłam " pani Perfekcja" Dziś wiem, że się nie da i nie zamierzam nikomu udowadniać, że jestem świetna we wszystkim. Taki bonus bycia w "pewnym wieku":)
UsuńPozdrawiam Aniu, cieplutko :)
Same cuda. Same inspiracje dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTo mi BARDZO miło. Dziękuję :)
UsuńWłaśnie od jakiegoś czasu i Ja zaczęłam myśleć podobnie - z czego mogę zrezygnować, co jest mi potrzebne, a bez czego mogę się obejść. Zrobiłam cięcia i muszę powiedzieć, że nie jest mi z tym źle, wręcz mam ochotę na więcej takich rewolucji... Od pewnego czasu Ja też nie gotuję, wyjątkiem są tylko Weekendy. W tygodniu jadam u mnie w pracy w restauracji,płacę tam takie śmieszne pieniądze (dla pracowników Rezydencji jest potępna zniżka. Mój mąż jada w pracy, Najmłodszy w szkolnej stołówce, średni jest w szkole z internatem, no to po co mam w domu gotować? Powiem Ci, że wracam z pracy najedzona i bez stresu i mogę wreszcie robić to na co mam ochotę, bo mam na to czas.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje prace, zdolna i wszechstronna z Ciebie babeczka.... :)
No właśnie, nic dodać, nic ująć. :) Czas trochę pomyśleć o sobie :) Tak trzymajmy :) Pozdrawiam :)
UsuńNajważniejsze, że ustaliłaś priorytety, teraz będzie łatwiej, bo wyrzuty sumienia, ze coś jest jeszcze niezrobione, nie będą Ci przeszkadzać, oby!
OdpowiedzUsuńDodanie korony i siatki szafce to strzał w dziesiątkę, pozostałe prace jak zwykle piękne.
Ciepła życzę i więcej czasu, a nawet odrobiny lenistwa.:))
Masz rację, ciągłe wyrzuty sumienia, ze nie jest porządnie i jak należy to mnie dobijały ostatnio. A tak ciężar z pleców spadł chociaż trochę :) I Tobie słoneczka i spokoju życzę, buziaki :)
UsuńPółeczka przeszła rewolucję i efekt niesamowity! A zmiany domowe bardzo przemawiają, szczególnie ta bez gotowania...fajnie to poukładałaś i teraz na spokojnie i bez stresu będzie czas na rzeczy Ważne:) pozdrawiam serdecznie Ania
OdpowiedzUsuńWiesz, od samego postanowienia mi się lepiej zrobiło :) Jakaś ulga i spokoju więcej :) Pozdrowionka serdeczne :)
Usuńmądrze podeszłaś do tematu, urlop Ci się należy, a prace prześliczne jak zawsze, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRozmyślam nad tym urlopem od miesiąca... Koniecznie :)
UsuńTrzeba naładować akumulatory, czego i Tobie życzę :) Buziaki serdeczne :)
Same cudeńka u Ciebie. Piękne metamorfozy i śliczne uszytki, domek najbardziej mnie zauroczył. A czasu to chyba każdemu brakuje, ale Ty fajnie to sobie wszystko zaplanowałaś, najbardziej podoba mi się to jedzenie na dowóz :) i choć lubię gotować, to u mnie dzieci niejadki, więc aż się nie chce gotować :( tzn jedynym pocieszeniem to mąż, który zjada wszystko z apetytem, co mu sie da :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam trzy niejadki, więc rozumiem Cie bardzo :) Dziś moje niejadki męczą się ze swoimi niejadkami :) Taka sztafeta pokoleniowa :) Mój mąż też zjada jak leci, duża zaleta :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńA ja nasiona dyni mam dla Ciebie Dorotko...a tu ogrodu brak.Jak coś to daj znać:)
OdpowiedzUsuńOj, na dynię tą śliczną to się zawsze miejsce i czas znajdzie . Dziękuję, kochana jesteś, jak Ty to zapamiętałaś???
UsuńNo wiesz?! O Tobie i o dyniach nie mogłam:))pozdrawiam Dorotko
Usuńprześliczne prace , widać w nich serce i orom pracy włożonej w wykonanie, i szyjatka i decoupage wszystko jest piekne
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.:) To właśnie jest dla mnie najważniejsze :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńKochana, ja Cię podziwiam. Tyle masz pracy, a tu takie cuda tworzysz. Mebelki boskie, a szyjątka cudowne.
OdpowiedzUsuńcałuski
Dzięki, buziaki przesyłam :)
UsuńDrobiazgi naprawdę urocze :-D Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo lubię je szyć :) Pozdrawiam :)
UsuńNiesamowita kobieta z Ciebie jest. Żadnej rzeczy nie pozwolisz się zmarnować. A efekty tej metamorfozy - cudo:)
OdpowiedzUsuńBo to sama radość, a im większy "trup" tym większa satysfakcja dać mu nowe życie :)
UsuńBardzo dziękuję, Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Dorotko :) Dobrze, że jesteś :).
OdpowiedzUsuńTo prawda, że czas nam ucieka i zawsze nam go za mało.
I znowu się napracowałaś. Ale efekt jest cudowny, kolejne mebelki są świetne. Góra kredensu przepiękna. Kolejne szyjątka cieszą oczy, muffinki są słodkie, jak prawdziwe.
Warto sporządzić listę spraw ważnych, to na pewno pomaga w organizacji czasem, chociaż w pewnym stopniu.
Trzymaj się ciepło :)
Lista zrobiona, teraz trzeba się tego trzymać, a to nie będzie łatwe chyba. Ale jak trzeba, to trzeba. Mam nadzieję, ze teraz więcej przyjemności , np. odwiedzin na blogach, bo zaniedbałam, niestety :)
UsuńDziękuję, Aniu, buziaki :)
Efekty są zachwycające:) Ściskam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Buziaki :)
UsuńPiękna przemiana.Mam podobny stolik drewniany i już wiem co z nim zrobić jak zobaczyłam u Ciebie.Szyjatka są prześliczne.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło kogoś zainspirować :) Dziękuję :) Serdecznie pozdrawiam :)
UsuńPamiętaj o urlopie! Praca nie ucieknie;) Bardzo podoba mi się to, że ratujesz stare rzeczy...Cudnie Ci wychodzą:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW tym roku bez urlopu ani rusz :) Tylko kierunek wciąż nieznany :)
UsuńUwielbiam te reanimacje, sama radosć :) Pozdrawiam cieplutko :)
to fakt przepadasz jak kamień w wodę, ale jak już zarzucisz kolejnym postem to drżyjcie narody! pięknie zreanimowałaś te starocia, miały już swoje najlepsze lata za sobą a tu niespodzianka :) brawka wielkie i z przyjemnością oglądałam wszystko cokolwiek się pojawiło. Priorytety ustalone i tu szacun wielki- dokładnie tak być powinno. pozdrawiam serdecznie pa
OdpowiedzUsuńPodziwiam waszą wspólną pasję i pracowitość. Najważniejsze, aby robić to, co się lubi. A Ty właśnie to robisz. Buziaki, Kochana :-)
OdpowiedzUsuńI znów same cudowności!:) Też nie lubię gotować:)
OdpowiedzUsuń