czwartek, 4 grudnia 2014

Różne szyciowe sprawy, czyli świątecznych dekoracji ciąg dalszy.

Święta coraz bliżej...Na blogach i w domach niektórych z was już tak pięknie i świątecznie, że aż dech zapiera. A u mnie jak co roku od wielu lat... W świątecznym klimacie owszem, ale dla siebie niewiele jeszcze zrobiłam...A plany takie ambitne: pieczenie pierników, suszenie pomarańczy, żywa choinka w jadalni i sztuczna w salonie, girlandy w oknach...itd. itd. itd....
Ile z tego wyjdzie - nie wiadomo. Co prawda staram się patrzeć na to z przymrużeniem oka. Od prawie 30 lat w handlu, zawsze ze swoją działalnością, zdążyłam oswoić się z tym ciśnieniem przedświątecznym. U mnie zawsze porządki robiło się po świętach, bo pracy mniej i można się zająć domem. Dawniej nie martwiłam się tym zbytnio. Święta były u rodziców, do stołu siadało 30 osób, a ja nie musiałam lepić pierogów i piec ciast...Teraz sama jestem babcią i trochę się zmieniło...
W tym roku u mnie dużo ludzi, więc i pracy więcej. Ale mam nadzieję, że się uda...
Tymczasem wciąż przy maszynie...A efekty tego szycia takie:


Poszukując lnu do mojego odnawianego fotela trafiłam na taki fantastyczny w kolorze worka.
Gruby, mięciutki, o wyraźnym splocie. Świetnie się sprawdził w świątecznych dekoracjach. Woreczki na prezenty już są:


Podusie w zimowym klimacie też:



Surowa bawełna też fantastyczna. W ilościach hurtowych.:)


Nie może zabraknąć bieli i koronek oraz oczywiście aniołków, na których tle jestem całkiem zbzikowana.:)


Koronka frywolitkowa - absolutnie misterne cudo! Podziwiam! Nawet nie próbuję...
Czyż nie jest piękna? Zawiśnie u mnie na honorowym miejscu.:)



Pamiętacie moje drzwi powieszone na klatce schodowej?  To chyba będzie dobre miejsce dla tego wianka.



Taka mniejsza frywolitka też na ścianie zawiśnie:




Dużo pracy, więc mój ukochany fotel bujany pusty, chwilowo siedzi tam poduszka .:)
Czy mój mąż nie jest mistrzem transferu?



Wianki uwielbiam, wiszą u mnie wszędzie:


Trochę dekoracji świątecznych w jadalni, ale to dopiero pierwsze zwiastuny.




I w pracowni:


Czerwień też trzyma się całkiem dobrze, więc musi być.




Wnętrze woreczków prezentowych chwilowo pozostaje tajemnicą.:)



Na dziś koniec. :)
 Mam nadzieję, że za kilka dni pokażę wam moje pierniki i jeszcze inne pomysły, które wciąż czekają na realizację.
Staram się, jak tylko mogę, zaglądać do was, kochane, ale niestety... nadrobię zaległości - przyrzekam.:)
 Buziaki wam przesyłam i uściski.  :) :) :)
Fajnie, że jesteście.:)