wtorek, 15 lipca 2014

Ma belle maison

Uwielbiam  francuskie wnętrza ! Są takie kobiece, jasne,romantyczne. Inspiracje francuskie wykorzystuję na każdym kroku.A ponieważ nie mieszkam w ekskluzywnej willi,tylko w zwykłym domu za miastem,przełamuję je domieszką Skandynawii z jej prostotą i brakiem zadęcia. Lubię,kiedy wnętrze nie stoi w całkowitej sprzeczności z zewnętrzem.Dlatego dom na wsi nie może być urządzony jak nowoczesny apartament na 10 piętrze w centrum miasta, a w środku metropolii nie może stać góralski domek.
Oczywiście mieszanka stylów mnie nie razi,ale dosłowność owszem.
Ostatnio absolutnie zauroczona wykorzystywaniem starych francuskich grafik i transferem ,stworzyłam taki oto fotel:


Niestety,nie mam starych zdjęć [nie myślałam,że będę go tu pokazywać] i musicie mi wierzyć na słowo - BYŁ PASKUDNY.
Podobał mi się kształt i rzeźbienia z tyłu. Poza tym był ciemny,lakierowany i miał ciemną zieloną tapicerkę.Do mojego mieszkania miał się nijak. Praca nad nim nie należała do łatwych i przyjemnych.Ze względu na zakamarki, lakier schodził trudno i wyczyszczenie do gołego drewna zajęło dużo czasu i kosztowało sporo potu. Ale efekt jest według mnie fantastyczny!





Pomalowany na biało farbą akrylową,przetarty, postarzony pasuje mi idealnie. Tapicerkę wymieniłam na gruby ,surowy len o wyraźnym splocie i transferem zrobiłam nadruki.









A potem chodziłam przez kilka dni i podziwiałam  ze wszystkich stron. Oczywiście wszyscy moi goście musieli podziwiać  wraz ze mną.Jestem nim absolutnie zachwycona!
A wy co  myślicie?
Przy okazji fotela widać mój pierwszy w życiu odnowiony mebel- stary kredensik,który uratowałam przed spaleniem, a potem pracowałam nad nim z moją drugą połówką cały tydzień. 
Gdybym go robiła dziś, byłby pewnie jaśniejszy,ale jak na pierwsze kroki to i tak niezły wyszedł.
Kiedy go brałam, był w tak strasznym stanie,że wszyscy pukali się w czoło i stan mojego umysłu dawał im chyba dużo do myślenia.




Oczywiście z braku czasu nie przykręciłam wszystkich uchwytów. Zostawione na "wolną chwilę" czekają i czekają...Przy okazji zdjęć znów sobie o nich przypomniałam,więc może teraz wreszcie...?
Poza tym mam już w głowie 10 następnych postów o ratowaniu rzeczy ze śmietnika. Mam ich w domu sporo ,bo jakoś lubię przygarniać różne "bidy" i dawać im drugie,a może i trzecie życie.


Pozdrawiam was serdecznie.Słoneczka życzę.

5 komentarzy:

  1. Bez dwóch zdań cudny fotel. Warte są te wszystkie zabiegi, bo tworzą coś nowego i nieoczekiwanego. Kredens też jest super a jak wyglądał mogę sobie tylko wyobrazić, bo podobny ratowaliśmy z mężem do ostatniego tchnienia. I jeszcze bardzo, bardzo podoba mi się Twoja podłoga. Pięknie zsiniała a co do stylów to zgadzam się w zupełności. Wnętrze musi grać z tym, co na zewnątrz i to dzięki detalom lub pojedynczym rzeczom możemy wprowadzać do domu te style, które bardzo nie pasują. Ogólnie masz w domu prześlicznie i przytulnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję baaaardzo za słowa uznania. Pozdrawiam cieplutko.:)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba Twój fotel ,lubię transfery ,ale sama nigdy nie odważyłam się ich zrobić -boję się !!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Ja też podchodziłam z oporem do transferów. Dziś na tkaninach robię "zawodowo",na drewnie raczej hobbystycznie.Chętnie pomogę i udzielę rad. Jeśli będziesz miała ochotę,możesz do mnie napisać.Ja się w transferach absolutnie zakochałam.Pozdrawiam ciepło.:)
      A u Ciebie cudnie,jak w bajce...

      Usuń
  3. Piękny fotel wyczarowałaś !

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do siebie: http://nutkanostalgii.blogspot.com