Teraz biel w kuchni i jadalni miała być jeszcze bielsza, więc rozpoczęliśmy malowanie.
A tu jak grom z jasnego nieba spadła choroba mojego taty... Choroba ciężka, zakończona poważnym zabiegiem na kardiologii. Właściwie zabieg był dopiero początkiem kłopotów... bo potem były poważne komplikacje, krwotok wewnętrzny, intensywna terapia i nieprzespane ze stresu noce.
Tata ma 82 lata, więc było naprawdę ciężko....Na szczęście skończyło się dobrze, lada chwila wróci do domu, więc wreszcie ulga...Nawet sobie nie wyobrażacie, jak wielka ulga.
Różnie sobie ludzie radzą z dużym stresem, ja zawsze tak samo: uciekam od ludzi i rzucam się w pracę. Więc i tym razem, chociaż jadalnia musiała poczekać, to wiadra białej farby się przydały. Na warsztat szły po kolei odkładane meble, poupychane po kątach niedokończone prace...
I szycie, szycie, szycie....
Żeby zająć czymś ręce i głowę wieczorami, wyjęłam nawet druty i szydełko. Sama nie mogę nadziwić się efektom tego dziergania, bo ostatnio na drutach robiłam prawie TRZYDZIEŚCI lat temu ( nie do wiary:) ) i w dodatku wielką mistrzynią w tym nie byłam. Więc pierwsze po tylu latach zrobione poduchy sprawiły mi dużo radości. Z pewnością na tym nie poprzestanę :)
A w malowaniu takie mnie szaleństwo ogarnęło, ze chociaż miałam w planie tylko ściany, to już do przeróbek poszła ławka z jadalni. Właśnie praca nad nią dobiega końca:
Pojawiły się róże, bo jej "gładkość" jakoś mi się znudziła :)
I rozpoczęłam malowanie mojego ogromnego kredensu z jadalni z koloru białego :
na kolor jeszcze bielszy:
Efektami z pewnością się pochwalę :)
Ściany, jak widzicie też już się zabieliły... no i tu pojawiła się ogromna pokusa, żeby na biało pomalować też podłogę. Teraz są na niej płytki, ale przyznaję: ich wybór nie był udany. Trudne do mycia, strasznie mnie denerwują. Biała podłoga chodzi za mną odkąd pomalowałam na biało schody na piętro. Krytykowany prze wszystkich pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Wbrew pozorom są bardzo łatwe do utrzymania w czystości. Malowania płytek podłogowych jeszcze nie robiłam, więc spore wyzwanie, ale co tam... jak szaleć, to szaleć. Pozostaje wybór: białe czy jasny krem???
Muszę się z tym przespać kilka dni. Jak skończę, chętnie się podzielę wrażeniami.
A może któraś z Was, kochane, malowała płytki na podłodze??? Jeśli tak, to chętnie przyjmę każdą radę.
Dziś na tyle, mam nadzieję, ze nadrobię zaległości i wrócę niebawem . Tym bardziej, ze w głowie i w pracowni już pierwsze pomysły wiosennych dekoracji. Oj, tęsknie za wiosną....
Pozdrawiam i ściskam Was wszystkich serdecznie :)
Dorota
Piękne rzeczy nam pokazałaś. Podziwiam takie prace!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Dziękuję :) i pozdrawiam cieplutko :)
UsuńOjej,ojej,jaki ogrom pracy : ) Pięknie i aż się zawstydziłam,że ze mnie ostatnio znów taki leń i obibok wyłazi : ). A kolor na podłodze doradzam biały,bo kremowy mógłby przy białych ścianach sprawiać wrażenie zżółkniętego : ). Pozdrawiam serdecznie : )
OdpowiedzUsuńNo i jest śmietanowy, bo ta biel na ścianach też nie do końca biała :)
UsuńLeń czasem jest bardzo potrzebny, żeby naładować akumulatory. Zwłaszcza po tak wyczerpującym okresie prze świętami. Miłego leniuchowania, pozdrawiam serdecznie:)
Piękne jest w domu i mam nadzieje w sercu też. Tata jak wróci jeszcze się radośnie pozachwyca:-D Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTata jest ze mnie bardzo dumny, a to cieszy, oj cieszy :) Na szczęście już w domu, koniec zmartwień. :)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam Cie bardzo serdecznie :)
Twój kredens mnie oczarował, chcę taki:))
OdpowiedzUsuńOj, wyczekałam się na niego, polowałam chyba z rok. Ze względu na ogromne gabaryty i dużo półek, które koniecznie chciałam mieć.
UsuńAle marzenia się spełniają, tylko trzeba być cierpliwym.
Z pewnością też będziesz miała taki "swój" wymarzony.:)
Pozdrawiam, Gosiu serdecznie :)
Dorotko trzymam mocno kciuki za samo zdrowie w Twojej rodzinie. Strach o bliskich to okropność. Strasznie dużo pracy wykonałaś, pięknej pracy. Jestem pełna podziwu dla sił i wytrwałości i pomysłowości. Biel mnie też ogarnia i już żałuję, że budowa trwała tyle lat, bo pozmieniało mi się w głowie i podłogi bym zrobiła jasne, drzwi i okna... no totalna zmiana by była:) Czekam z niecierpliwością na Twoje kolejne zmiany. Ściskam mocniutko.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, z czasem tyle się zmienia, że dziś dużo bym zrobiła inaczej. Dom dojrzewa wraz z właścicielem. Ale okna i drzwi mam jednak w kolorze dębu, z czystego wygodnictwa, żeby ciągle nie myć :) :) :) Podejrzewam, że jeszcze nie jedna zmiana nastąpi. :) Ale to właśnie jest fajne w urządzaniu, ze nigdy się nie kończy. :)
UsuńPowodzenia , Aniu, w dopieszczaniu gniazdka :) Buziaki :)
Witam,podziwiam ogromny zapal do pracy.O malowaniu plytek czytalam na blogu A(Qra)tnie.POZDRWAWIAM-Kętrzynianka.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Już popędziłam poczytać. I płytki pomalowane dosychają :)
Usuńpozdrawiam serdecznie :)
Pomalowanie kredensu na jeszcze bielszy to pomysł w dziesiątkę!
OdpowiedzUsuńLepiej to naprawdę wygląda, bo tak to miałam wrażenie, że ten ciemny kolor spod spodu wręcz krzyczy. Zamalujesz ten krzyk, uzyskasz w ten sposób spokój na tym meblu.
No i dalej się rozpędziłam, na kredensie oczywiście się nie skończyło :) Chyba skończę za miesiąc...ale masz racje, ta bielsza biel jest stanowczo ładniejsza. :)
UsuńPozdrawiam Dorotko :)
Biedulko czasami pewnych faktów nie jesteśmy w stanie przewidzieć i zaczyna się dramat, a jeszcze większy jeśli chodzi o najbliższych...mam nadzieję, że złe chwile już za Wami... jeśli chodzi o wolny czas, to rozumiem Cię w 100% zresztą widzę co wyprawiasz na FB:) pięknie i jak zawsze ze smaczkiem...kawał roboty też w domu wykonany, ja też nadrabiam mój sierpniowy remont i nadal końca nie widać...
OdpowiedzUsuńOdpocznij chociaż chwilkę ...
Buziaki:)
Aga z Różanej
To mnie pocieszyłaś, bo czasem mnie dół łapie, ze oczywiście na własny dom tak mało czasu... Ale jak widzę, nie jestem sama. :)
UsuńTo ja Tobie życzę również udanej pracy :) Pozdrawiam, buziaki:)
Pracowite mrówki przy Tobie wysiadają:) Nie mogę wyjść z podziwu :) Kredens bomba:) Całuski!
OdpowiedzUsuńTo już pracoholizm niestety, ale chociaż efekty cieszą :)
UsuńDziękuję :) Pozdrawiam, buziaki :)
Przykro mi z powodu taty. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. Życzę Mu dużo zdrowia. I choć napracowałaś się i stworzyłaś mnóstwo cudnych rzeczy to mam nadzieję, że kolejne prace będą już przebiegały w spokojnej, niczym nie zakłóconej atmosferze. Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
OdpowiedzUsuńDzięki, Kochana, już dobrze na szczęście :)
UsuńPozdrawiam, buziaki serdeczne :)
pięknie Ci wszystko wyszło ,a co do taty rozumie mój ma 76 lat i w tamty roku powazna operacja na serce wiec mogę sobie wyobrazic...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to wiesz najlepiej....jak trudno. Na szczęście już za nami.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję :)
Doroto kochana, rozumiem Cie doskonale, bo w grudniu znienacka taka sama choroba dopadła mojego M., na szczęście u nas wszystko zmierza w dobrym kierunku, a Wam życzę dużo wytrwałości, bo strach pozostanie już na zawsze.
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak Ty, gdy dopada stres, rozładowuję go w pracy, im jej więcej, tym lepiej.Podziwiam wszystko, na drutach też dużo udziałam. Bardzo podoba mi się kredens w bielszej wersji bieli, robi się dużo lżejszy.
Trzymaj się.:))
Cóz tu pisać, wszystko zrozumiałe...Dziękuję i Tobie (Wam) życzę zdrówka i końca zmartwień...cała reszta to nic.
UsuńPozdrawiam cieplutko, buziaki serdeczne :)
przepiekne wykonanie, wszystko ze smakiem i gustem
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńKochana, ja jak zawsze do Ciebie tutaj zagladam to się zachwycam, zachwycam i zachwycam. Wszystko jest piękne! piękne to mało powiedziane:)
OdpowiedzUsuńściskam Cię najmocniej:)
Bardzo mi miło. :) Dziękuję i buziaki przesyłam :)
UsuńPiękne zmiany u Ciebie Dorotko. Salon prezentuje się stylowo, biały kolor stanowi w nim świetne tło. Kolejne nowe prace są super. Wełniane poduchy wyszły Ci rekreacyjnie, w ogólne po nich nie widać, że nie miałaś tyle lat do czynienia z drutami. Dobrze że z Twoim tatą już lepiej. Życzę mu dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło Dorotko :)
Dziękuję, Aniu, zmiany idą dalej :) Chyba skończę za miesiąc :)
UsuńPozdrawiam cieplutko, buziaki :)
Witam:) Piękny masz salon! A wszystkie Twoje prace są olśniewające! Będę tu często zaglądać:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZapraszam i witam serdecznie :) Rozgość się :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Dorotko pracowita kobitka z Ciebie i druty wyjęłąś... ja tez miałam przerwę ok 24 lata:))Twój kredens mnie drażni, tez chce taki i winszuje remontu to nie lada wyzwanie...pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńDorotko Ty pracusiu!Twój kredens cieszy widokiem i tyle się dzieje u Ciebie.Pozdrawiam i życzę zdrówka całej rodzinie Ania
OdpowiedzUsuńWspaniałości!!! Zaglądając do Ciebie ciągle jestem pod ogromnym wrażeniem, przepiękne prace!!! Kredens prezentuje się cudnie!!!
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam biel w mieszkaniu.
Serdecznie pozdrawiam:))
Zdrówka dla Taty życzę.
OdpowiedzUsuńMoja reakcja na stres jest dokładnie taka sama. Ostatnie 3 miesiące spędziłam pracując od rana do wieczora. Wyciszona wracam do rzeczywistości.
pozdrawiam
Uwielbiam biel i ogólnie jasne kolory w mieszkaniu, zwłaszcza w wydaniu skandynawskim.
OdpowiedzUsuńNo nieźle Cię poniosło moja kochana! Ale oczywiście rozumiem w całości Twoją chęć do zmian, mam nadzieję, że rodzina nadąża i nie musisz za wiele tłumaczyć, że teraz będzie lepiej itp! Pięknie u Ciebie, coraz piękniej! Zdrówka życzę całej rodzince a Tobie dużo sił do pracy! Ściskam!
OdpowiedzUsuńWitaj Dorotko ! Twoje domu wnętrze jest urządzone ze smakiem. Jest klimacik, aż nie wiem czy nie za bardzo (?) Ja też szaleję z bielą i szarością - i widzę , że to jest wręcz niebezpieczne, bo nie wiem na czym się skończy, ale jak na razie wszystko przemalowuję. Twój duży kredens jest przepiękny ! Zachwyca wielkością i pięknem deseczek. Po prostu -cud !!! Śliczne poduszki z warkoczami i te z transferem. Pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuńPodziwiam, Dorotko ten Twój zapał do pracy, pomysły i ich konsekwentną realizację. Mam wrażenie, że nie kładziesz się spać. Każdy drobiazg i mebel u Ciebie zachwyca. Pozdrawiam Cię cieplutko :-)
OdpowiedzUsuń